“Tak więc pod koniec lutego poszedłem na Bahnhofstrasse.”

Recenzja książki Lektor
Przeczytałam książkę. Obejrzałam film. Choć najpierw to drugie. Niemniej jednak muszę przyznać się bez bicia, że obydwa powaliły mnie na łopatki. I choć czytając książkę, miałam wrażenie, że pewnych scen w filmie zabrakło, to potem myśląc tylko o filmie, stwierdzałam że może to dobrze. Że wystarczyło, to co pokazano i JAK pokazano. Ja się wcale (chyba po raz pierwszy w życiu) nie dziwię, że film dostał aż 5 Oscarów a Kate Winslet została okrzyknięta najlepszą aktorką (dlatego też poluję na film “Droga do szczęścia” gdzie również podołała roli świetnie =>tu jednak najpierw przeczytam książkę). O książce się niewiele rozpiszę, bo swego czasu był boom blogowy na jej temat, powiem tylko że te 168 stron opanowało mnie tyloma emocjami, pytaniami, kwestiami nad którymi możnaby dywagować długo i zażarcie. Bernanrd Schlink po raz kolejny w moich oczach potwierdza kunszt artysty pisarza (wcześniej była to książka Powrót do domu). Tutaj również pełno odniesień do “Odysei” Homera, która jest obecna wtedy gdy Michael zaczyna rytualnie czytać Hannie, wtedy gdy jest w szkole, gdy póżniej idzie na studia prawnicze:

“Czytałem wtedy “Odyseję”; po raz pierwszy przeczytałem ją w szkole i zachowałem w pamieci jako historię powrotu do domu. Jakże Grecy, którzy wiedzą, że nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki, mieliby wierzyć w powrót do domu? Odyseusz nie wraca, by pozostać, lecz by znowu ruszyć w drogę. Odyseja to historia ciągłego ruchu, który jest zarazem celowy i bezcelowy, udany i daremny. Czymże innym jest historia prawa!” (s.140)

Pięknie opisana historia miłości, niesamowicie pokazane odczucie zrozumienia, akceptacji, walki nie po to by pokazać siebie ale po to by siebie ukryć (jak w przypadku Hanny), świetnie zarysowane postaci, którymi (w filmie) i reżyser i scenarzysta pokierowali w taki sposób, że wychodząc z kina nikt nic nie mówił. Każdy milczał trawiąc film, podobnie zresztą ja się czułam, gdy odłożyłam książkę na półkę. Musiałam się przespacerować, ochłonąć.

“Warstwy naszego życia leżą tak gęsto jedna na drugiej, że w tym, co później stale nas spotyka, jest coś, co było wcześniej, i co nie jest zakończone i załatwione, ale współczesne i nadal żywotne Rozumiem to. Ale uważam, że czasami jest to trudne do zniesienia. Być może jednak spisałem naszą historię, żeby się jej pozbyć, nawet jeśli nie mogę tego zrobić”. (s.166)

Książka poruszająca tak wiele problemów, m.in. kwestie odpowiedzialności pokoleniowej za zbrodnie Holokaustu, kwestie wyrzutów sumienia, pytania bez odpowiedzi, czy moralnym było posyłanie ludzi na śmierć pracując jako strażnik w obozie koncetracyjnym? czy być może tutaj chodzi o zwykle solidne i rzetelne wykonywanie swojej PRACY? gdzie jest granica? czy w ogóle jest?

Mnóstwo ważnych spraw które zapadają w pamięć. Wina i kara.

Tę książkę po prostu trzeba przeczytać. Romans 15latka z dojrzałą kobietą to tylko tło do tych głębszych i ważniejszych kwestii.

Wkrótce Muza wypuści kolejne pozycje Schlinka “Miłosne ucieczki” oraz “Koniec tygodnia”
0 0
Dodał:
Dodano: 20 XI 2009 (ponad 15 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 635
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 49 lat
Z nami od: 27 I 2009

Recenzowana książka

Lektor



Piętnastolatek nawiązuje romans ze starszą od siebie kobietą, konduktorką tramwajową - Hanną. Chłopak zaczyna bywać w jej domu i częścią ich miłosnego rytuału staje się wspólne czytanie książek - on zostaje jej lektorem, ona dzięki niemu mniej dotkliwie znosi samotność. Niespodziewanie rozstają się na kilka lat, by ponownie spotkać się na sali sądowej. W trakcie procesu poznajemy mroczną przeszło...

Ocena czytelników: 4.83 (głosów: 46)