Historia lubi się powtarzać... A jeśli się nie powtórzy to konsekwencje czynów z przeszłości będą się za nami ciągnąć całe życie. Odkrycie tajemnicy jest tuż, tuż...
Właśnie dzisiaj skończyłam czytać najnowszą powieść Marka Stelara - Skruchę. Autor zabrał mnie w niezwykłą podróż gdzie błądziłam pomiędzy teraźniejszością a przeszłością. Była to podróż niezwykła ! Pełna emocji, przemyśleń i niebezpiecznych wydarzeń.
Od pierwszych stron dałam się porwać w wir wydarzeń, które autor doskonale przemyślał! Dawno nie czytałam chyba tak dobrze dopracowanej książki tym bardziej że historia była bardzo realna !
Fabuła została osadzona w Nowym Warpnie oraz jego okolicach. To właśnie tam zostaje przydzielony "za karę" Dominik Przeworski. Już w tych początkowych opisach miejsca akcji wyczułam ciężki klimat, wręcz złowieszczy. Patrząc na to że społeczeństwo ciągle wspominało o klątwach jestem wręcz zachwycona tym jak autor oddał te opisy. Momentami widziałam obrazy jakie tworzyły się w mojej wyobraźni i wzbudzały one moją grozę.
Wracając do fabuły, autor podzielił ją na dwie strefy czasowe dzięki czemu mogłam obserwować teraźniejsze poczynania Aspiranta Przeworskiego, oraz być częścią historii która toczyła się w roku 1997 a jej następstwa miały miejsce we współczesności. Podobało mi się to, że autor pamiętał o różnego rodzaju różnicach czasowych związanych z wyposażeniem policji, dobierał słowa odpowiednio do tamtych czasów ale i zwrócił uwagę na problemy z jakimi borykali się ludzie w tamtych czasach.
Historia jaką otrzymujemy nie jest łatwa. Wymaga logicznego myślenia ale i stawiania różnych tez. Dlatego też tak lubię książki autora. Nie oddaje nam wszystkiego na tacy a pozwala nam na analizowanie historii i jej zrozumienie. Bardzo to lubię, gdyż widzę wtedy że autor szuka wspólnego języka z czytelnikiem.
Co do postaci było ich kilkanaście, natomiast każda z nich odgrywała kluczowe role czy to w teraźniejszych wydarzeniach czy w przeszłości. Jedyne co mnie zszokowało to chęć pomocy nowemu dzielnicowemu w rozgrzebywaniu Przeszłości. Główny bohater nie napotkał się raczej z problemem nabierania wody w usta przed ludność. Otrzymywał wszelkie informacje ale i sam logicznie je tłumaczył i analizował. Na pierwszy rzut oka mogłam stwierdzić że nie było to standardowe śledztwo. Miało ono w sobie wiele niewiadomych, ale i było prowadzone przez dzielnicowego ( choć tak naprawdę Dominik był kryminologiem). Całość utrzymywała mnie cały czas w napięciu szczególnie jeśli chodzi o historię utopienia się chłopców i dziewczynek gdzie faktycznie możemy zauważyć znamiona klątwy miejsca ! Ciarki na skórze pojawiły mi się nie raz, mimo to książkę czytało mi się bardzo dobrze. Uwielbiam pióro autora, jest zarazem proste ale i wymagające myślenia. Bardzo polecam książkę ! Jest rewelacyjna !
NIE BĘDZIE PRZEBACZONE TEMU, KTO NIE OKAŻE SKRUCHY. NIE MA SKRUCHY W TYM, W KTÓRYM NIE MA CZŁOWIEKA.
Wiosna dwa tysiące osiemnastego roku. Aspirant Dominik Przeworski, „kryminalny” ze szczecińskiej Komendy Miejskiej Policji trafia do niewielkiej miejscowości na samym końcu Polski. Od tej pory ma zaprowadzać porządek jako dzielnicowy w Nowym Warpnie.
Tymczasem w ogrodzie przy domu w jednej z urok...