Moje ósme spotkanie z prawniczą parą wypadło blado. Książka ma wszelkie znamiona przeciętności, można powiedzieć że utwór nie do końca jest powieścią. Dlaczego?
Brakuje mu głębi, autor nie opisuje przeżyć wewnętrznych postaci, jedynie tłumaczy ich motywacje. Wypad ten służy także uwiarygodnieniu fabuły, która wcale taką nie jest.
Nie tylko to co wokół postaci się dzieje bywa nieprawdopodobne a czasem niemożliwe. Same ich czyny są często irracjonalne. Gdzieniegdzie spotykamy opisy miejsc, ale nie nadają one książce jakiegokolwiek klimatu.
Kolejny raz miałem przed sobą odhumanizowany świat, w którym rządzą niepochlebne, złe motywy. W którym ludzie jakby w pośpiechu zagubili swą przyrodzoną wrażliwość.
Część postaci zdaje się upodabniać do Chyłki, jednak nikt nie dorówna jej w tak zwanym wyszczekaniu, piciu, obrażaniu, egoizmie i w dążeniu do celu po trupach.
Pod koniec każdego rozdziału autor zrzucał fabularną bombę, jednak brak wiarygodności w przekazie, psuł cały efekt.
W drodze na Annapurnę, jeden z najgroźniejszych szczytów na świecie, ginie troje polskich wspinaczy. Ekipy ratunkowe odnajdują jedynie przysypane śniegiem, poskręcane liny, ale nie trafiają na żaden inny ślad po grupie.
Kilka tygodni później jedyna członkini wyprawy pojawia się na granicy nepalsko-tybetańskiej, po czym zostaje zatrzymana. Polscy śledczy przewożą ją do kraju, gdzie ma odpowiadać z...