Wyobraź sobie, że po ciężkim pracującym tygodniu dzwoni do ciebie przyjaciółka i pewna siebie oznajmia "kochana, idziemy w tango!". Wychodzisz z nią na miasto, jest piątek wieczór, pijecie, tańczycie i zawieracie nowe znajomości. Zapominasz o byciu tą poważną i odpowiedzialną, zniknęły wszystkie obowiązki. Gdyby ktoś ten stan spróbował przedstawić w formie książki, to założę się, że miałaby tytuł "Ostatnia prawdziwa singielka".
Andrea Tang żyje w Singapurze i totalnie nie spełnia wymagań stawianych przez swoją rodzinę. Nie ma męża, co dla jej matki, wrednej ciotki, a w zasadzie większości kobiet z tego rejonu świata, oznacza, że poniosła życiową porażkę. Jak ona urodzi dziecko, skoro skończyła już trzydziestkę? Przez ten sflaczały kanał rodny?! (Omg, tak, taki tekst naprawdę był w tej książce).
Jesteśmy w świecie BBA (Bajecznie Bogatych Azjatów), gdzie małże popija się Dom Perignon na śniadanie, a jeżeli pracujesz, to znaczy, że jesteś biedny, bo... musisz pracować. Naszymi oczami jest Andrea, jesteśmy z nią naprawdę blisko, bo powieść jest pisana w formie pamiętnika albo raczej dziennika, skoro pojawiają się daty i godziny. Polubiłam ją, chociaż rozumiem, czemu ktoś mógłby uznać ją za osobę trochę irytującą. Jej żarcików jest dużo, może czasami nawet za dużo, ale mnie to nie przeszkadzało. Byłam ciekawa, kto ostatecznie podbije jej serce, a może książka skończy się w jakiś inny sposób?
Andrea jest naszą przewodniczką nie tylko po swoim życiu uczuciowym, ale też po egzotycznym dla nas kraju. Podobało mi się, że tłumaczyła czytelnikowi to, czego ktoś spoza Azji mógłby nie zrozumieć (tradycje, obchodzenie świąt, charakter różnych miejsc w mieście itp.). Oprócz komedii romantycznej samej w sobie dostajemy też możliwość podróży do Singapuru, możemy poczuć klimat tego miejsca.
"Ostatnia..." to przyjemna, lekka, taka "babska" powieść idealna do zrelaksowania się. Jest zabawna na wielu poziomach (narratorka pojawia się nawet w przypisach). Polecam, nie zauważycie kiedy zaczniecie się uśmiechać i kibicować głównej bohaterce.