Chmielewska to dla mnie klasyka polskiego kryminału. Za co tak bardzo ją cenię? Za szczerość, oryginalny i niepowtarzalny humor oraz za umiejętne przedstawianie ludzkich wad i zalet, i perfekcyjne konfrontowanie ich charakterów.
"(Nie)Boszczyk mąż" trafił do moich rąk przypadkiem. Wzięłam, przeczytałam i zobaczcie co z tego wynikło...
W powieści mamy do czynienia z kilkunastoma postaciami (z resztą świetnie nakreślonymi), ale na pierwszy plan wysuwa się małżeński duet Wolskich. Malwina jest typową kurą domową: nie ukończyła studiów, siedzi w domu całymi dniami, nie grzeszy zbyt pokaźną inteligencją, ale za to jest piekielni utalentowana kulinarnie. Jako niezwykły przypadek człowieka bez większych ambicji żeni się z Karolem, rekinem finansowym w swojej firmie budowlanej. To postać wymagająca bezgranicznego uwielbienia oraz kochająca dobre jedzenie. Po kilkunastu latach małżeństwa z ust męża pada słowo: rozwód. Malwina przerażona wizją wylądowania na bruku bez pieniędzy, zaczyna snuć intrygę, iście zabójczą intrygę.
To nie jest klasyczny kryminał, ale powieść o takowym zabarwieniu. Akcja jest płynna i miarowa. Chmielewska doskonale operuje narracją, która ma wgląd w myśli wszystkich bohaterów. Fabuła okraszona jest dawką specyficznego humoru autorki oraz tak dobrze znanym "wydarzeniowym galimatiasem", który wręcz uwielbiam. Powieść zaskakuje co raz to nowszymi pomysłami zdeterminowanej mężatki i niesamowitymi zbiegami okoliczności. Język i styl autorki jest łatwy i przyjemny. Zostaje też delikatnie wpleciony wątek miłosny.
Przy tej powieści nie można się zanudzić i nie wylać morza łez ze śmiechu.
Gorąco polecam.
http://sowazpapieru.blogspot.com/