Zaczęłam czytać "Krew i Popiół" i poczułam się, jakbym nagle obudziła się w obcym kraju. Tyle różnych nazw, nowych istot o nieznanych umiejętnościach, długa historia, którą muszę szybko przyswoić - to wrażenie początkowo było dosyć przytłaczające. Już myślałam, że sobie nie poradzę i niczego z tej książki nie zrozumiem. Na szczęście im dalej byłam, tym lepiej się czułam i chciałam wiedzieć jeszcze więcej.
Lektura jest niesamowicie wciągająca, postacie żywe, a każda strona przynosi nową dawkę emocji. Narracja prowadzona jest z punktu widzenia Poppy, którą szybko polubiłam. Miłośnicy młodzieżowej fantastyki, z dużym naciskiem na romans, znajdą tu wszystko to, co lubią w tym gatunku. Fabuła zainteresowała mnie na tyle, że przymknęłam oko na wszelkie niedoskonałości i po prostu cieszyłam się przygodą.
Ze wszystkich składowych budujących tę historię, najbardziej podobał mi się świat przedstawiony. Tak jakby autorka wzięła po kawałku różnych elementów z innych gier/książek/filmów fantastycznych i przerobiła je na swoją modłę. Szkoda, że na zapoznanie się z nim nie było więcej czasu. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach zostanie on jeszcze bardziej rozwinięty.
"Śmierć jest jak stary przyjaciel, który przychodzi z wizytą, czasami wtedy, kiedy najmniej się go spodziewasz, a czasami wtedy, kiedy na niego czekasz. Nie pierwszy raz i nie ostatni składa wizytę, ale żadna śmierć nie jest z tego powodu mniej okrutna i bezlitosna".
Wiem, że ta powieść nie była idealna i rozumiem osoby, które narzekają na główną bohaterkę albo takie a nie inne rozwinięcie akcji, ale ja naprawdę dobrze się przy niej bawiłam. Mogłam się zrelaksować przy niezobowiązującej fantastyce, w której świat jest typowo niesprawiedliwy, a idealna poświęcająca siebie dla bliskich heroina znowu dokonuje kiepskich wyborów miłosnych. Nigdy wcześniej nie czytałam nic od Jennifer Armentrout, ale może coś nadrobię, bo podoba mi się jej styl.
Czuć, że to dopiero wstęp do dłuższej historii, oby ciąg dalszy mnie nie zawiódł. Polecam szczególnie fanom gatunku.