Dobrze, że powstał ten tom bo uratował ogół serii Szamańskiej. Znów wracamy do stylu z pierwszego tomu, czyli tajemnicy, magii, duchów i demonów. Pojawia się klient, który chce odnaleźć siostrę mieszkająca w sekcie. Cały ten aspekt wciąga czytelnika. Dodatkowo okazuje się, że to nie zwykła sekta a sekta z aspektem magicznym. Pojawiają się też nowe postacie, które urozmaicają historie. Są dość nietuzinkowe. Wśród tych postaci jest również słynny Kojot. Czytelnik w końcu go poznaje i sam może zmierzyć się z jego dziecinnym charakterem. Autorka wciąż zaskakuje nas humorem i stylem bycia bohaterów. Zachowują się dość naturalnie w kryzysowych sytuacjach i prawie każda ich decyzja jest w jakiś sposób logiczna. Końcówka historii potrafi wycisnąć kilka łez. Więź między postaciami jest tu naprawdę silna. To zakończenie jest zdecydowanie lepsze niż pierwotna wersja z drugiego tomu. Dobrze, że powstała i autorka zamknęła jakoś ich losy.
Smutek i Gniew buszujący po Toruniu to dopiero początek.
Witkacy, nieoczekiwanie wysłany na wczesną policyjną emeryturę, szuka nowych możliwości zarobku. Egzorcysta na godziny? Gorąca linia dla graniczników? A może detektyw od spraw nadprzyrodzonych? Trafia mu się nawet pierwszy klient, szukający zaginionej magicznej siostry i sekty, w której oboje dorastali, a Witkacy czuje, że może się w tym sp...