Święta tuż, tuż, więc dziś króciutko o przepięknej zimowej antologii. Za co kocham opowiadania? Za to, że w jednej książce można poznać twórczość wielu autorów. Mamy możliwość przekonać się czy styl danego pisarza nam odpowiada, a jeśli tak to śmiało można sięgać po książkę. W tym przypadku mamy siedem krótkich historyjek, wszystkie dotyczą okresu zimowo – świątecznego.
Pierwsze opowiadanie „ Zbłąkani wędrowcy” Agnieszki Krawczyk, było strzałem w dziesiątkę. Dzięki niemu przeniosłam się z bohaterami Ewą i Sergiuszem na zupełne odludzie w środku lasu. On pasjonuje się psimi zaprzęgami, a ona wraz z mamą i córką postanowiły spędzić święta z dala od cywilizacji. Autorka stworzyła rewelacyjny klimat jak i pokazała, że to, co było już minęło i rozpamiętywanie przeszłości nic nie zmieni.
Drugie opowiadanie „Masz wiadomość” Agnieszki Lingas – Łoniewskiej to historia Janka, który przyjeżdża do mamy na święta, lecz mamusi ciągle suszy mu głowę o to, że nadal jest kawalerem, a nawet posunęła się do tego, że jej przyjaciółka przyjdzie z siostrzenicą do nich na wigilię. Biedny chłopak ma ochotę uciec, jednak nie chce robić przykrości rodzicielce i postanawia jakoś to przetrwać. Nie wiąże z tym nadziei, bo już od dłuższego czasu koresponduje z Tosią i to z nią chce się w końcu spotkać. Tu zrozumiałam, że przeznaczenia nie da się oszukać.
Trzecia historia, „Zaczekaj na mnie” Ilony Gołębiewskiej, dotyczy lekarki Leny. Pewnego dnia przeszłość o sobie przypomina w postaci pacjenta, którego miała nadzieję, że już nigdy więcej nie spotka. Jednak los przygotował dla niej coś zupełnie innego. Autorka pokazuje, że czasem warto dać drugą szansę.
Czwarte opowiadanie „Biel” Małgorzaty Wardy, dotyczy Marty, która jest tropicielem zwierząt i tu mamy urywki z jej życia, w których troszeczkę się gubiłam. Ta historia jest pełna smutku, mamy rozwód, mamy stratę najukochańszej osoby, masę wspomnień, które wracają w najmniej oczekiwanym momencie, a do tego lawina. Te opowiadanie niestety najmniej przypadło mi do gustu, ale to wcale nie oznacza, że jest złe.
Piąta historia Nataszy Sochy „Srebrzyste skrzydła” dotyczy Aniołów. Przed Aniołem Manuelem staje nie lada wyzwanie, bo gdy sprosta zadaniu otrzyma tak zwany awans. Jednak jest mały haczyk musi znaleźć mamę dla jednego chłopca, którego mama zginęła w wypadku samochodowym. Tu przyznam, że się nie spodziewałam takiej historii. To było coś zupełnie innego, co mnie pozytywnie zaskoczyło.
Szóste opowiadanie „Świeca w oknie” Sabiny Waszut to historia Wojtka. Tu mamy trzy różne okresy, 1989 rok, 1999 rok oraz 2004 rok. Najpierw Wojtuś i Tereska są małymi dziećmi i jak to w dniu wigilii idą kolędować, jednak w jednym z domów mieszka Jakub, o którym różne plotki krążą po wiosce, jednak dzieci postanawiają odwiedzić również jego. Zakończenie tego opowiadania bardzo mnie zaskoczyło i uważam, że było ono magiczne.
No i ostatnia historia „Zamieć śnieżna i tort makowy” Katarzyny Misiołek, dotyczy Dominiki i Marcina. Ona zostaje sama na święta, w drodze od klientki jej auto zakopuje się w zaspie, lecz w oddali widzi światło w jednym z budynków i tam postanawia się udać i prosić o pomoc. W tym domu mieszka właśnie Marcin, który również spędza sam ten świąteczny czas, jednak nie pierwszy rzut oka nie wydaje się być miły i pomocny.
Wszystkie historie były piękne i gratulacje autorkom tak świetnych opowiadań. Przyznam, że sama dopiero pierwszy raz miałam okazje czytać coś spod pióra Sabiny Waszut i Małgorzaty Wardy. Każda z autorek stworzyła piękny zimowy i świąteczny czas w swoim opowiadaniu, co sprawiło, że już nie mogę się doczekać wigilii. Gorąco Wam polecam tę antologie, na pewno każdy znajdzie w niej coś dla siebie.