Przyznam, że militaria jakoś specjalnie nigdy mnie nie fascynowały. Choć jako dziecko oglądałam "Czterech pancernych i psa" i tam podziwiałam w akcji czołg Rudy 102, to temat czołgów mnie nie wciągnął. Ale że z natury jestem ciekawa świata i lubię poszerzać swoje horyzonty, to postanowiłam zmierzyć się z publikacją poświęconą legendarnemu niemieckiemu czołgowi, Tygrysowi.
Publikacja Andersona to prawdziwy pean na cześć Tygrysa i ogólnie niemieckiego sprzętu pancernego. Widać, że autor szczerze podziwia kunszt niemieckich inżynierów w zakresie sprzętu bojowego.
Publikację czytało mi się sprawnie, duży wpływ na to miała konstrukcja książki, a mianowicie, mało tekstu, dużo zdjęć i ilustracji. Pod względem merytorycznym publikacja jest na pewno ciekawa, widać dobre przygotowanie autora do omawianego tematu, Anderson cytuje liczne raporty wojskowe, meldunki czy ulotki, prasę z okresu II wojny światowej. Czasem gubiłam się pośród tych nazw i skrótów danych czołgów, jest to fachowe słownictwo, w którym łatwiej odnajdzie się ktoś, kto tematem czołgów interesuje się na co dzień. Mnie trochę to wszystko momentami przytłaczało. Jeśli sięgniesz po tę publikację dowiesz się wielu ciekawych rzeczy na temat Tygrysa, mianowicie jak sprawdzał się na polu bitwy, jak odporny był na ataki nieprzyjaciela, jak często potrzebował napraw i jakich, i gdzie były one dokonywane, jak oceniali sprawność czołgu niemieccy żołnierze, jaka była jego mobilność, siła ognia, opancerzenie, organizacja i jak wyglądał jego rozwój.
"Tygrys. Legendarny czołg" to idealna lektura dla fanów niemieckiego czołgu, Tygrysa, jak i militariów ogółem, a także dla fascynatów sprzętu bojowego i jego historią. Myślę, że fani czołgów odnajdą się w tej publikacji łatwiej, ale jeśli jesteś jej ciekawy, i ciekawy świata, tak jak ja, to śmiało sięgaj po tę książkę od wydawnictwa RM i poznawaj historię najsłynniejszego czołgu, czołgu przed którym drżeli wszyscy, w tym amerykański Sherman czy czołgi radzieckie.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu RM.