"Hurt/Comfort" jest najlepszą młodzieżówką na świecie - zmień moje zdanie.
"Artur nie umiał wyjaśnić. Nie umiał nawet zrozumieć. Czasami po prostu czuł rzeczy, które nie miały żadnego uzasadnienia i nadal miewał problemy z komunikowaniem ich światu. Bywały nawet momenty, gdy po prostu sam dopowiadał sobie powód, by czuć się nieco normalnie i niekiedy ostatecznie sam gubił się w tym, co jest prawdą, a co nie".
Powieść o szkole średniej i to w dodatku bez fantastyki? Co w niej może być takiego... W końcu z braku lepszego pomysłu, a przed wizją 40-minutowej podróży autobusem, wcisnęłam PLAY. Najwyżej wyłączę. I co? Chyba jeszcze nigdy się nie cieszyłam, że mogę codziennie jeździć tak długo do pracy.
"W tym roku wylosował Sylwię, którą pamiętał wyłącznie dlatego, że kiedyś przypadkiem usłyszał, jak w rozmowie z innym uczniem nazwała homoseksualizm "śmiertelnym grzechem i występkiem przeciw Bogu" i wyraziła przekonanie, że z pewnością "wszyscy bluźniercy spłoną w ogniu piekielnym". Kupił jej pudełko zapałek i rozpałkę do grilla".
Nie znam książki, w której ktoś potrafiłby lepiej opisać codzienność nastolatków z ich dramatami, żartami, burzą emocji i relacjami z dorosłymi. Wszystkie postacie są jak żywe, są bardzo charakterystyczne i czytelnik po prostu dobrze się bawi w ich towarzystwie. Nie musi się nawet rozgrywać jakaś duża akcja, żeby chcieć przebywać w świecie stworzonym przez Weronikę Łodygę. To świetna historia, taka do której można wracać i znowu śmiać się albo płakać.
Polecam gorąco przesłuchać audiobooka, bo Marcin Franc w roli lektora jest niesamowity. Ma ciepły głos, który brzmi młodo i jest idealny do takiej tematyki. Nie ma najmniejszego problemu np. z rozróżnieniem osób w dialogach, naprawdę genialna robota.
Miłość, niezależnie od płci, zaczyna się od ukradkowych spojrzeń, pierwszych muśnięć dłoni i niezgrabnych pocałunków. "Hurt/Comfort" to powieść dla nastolatków i dla dorosłych, którzy chcą się przenieść do swojej młodości. Było super.