”Pan rozdaje swoje dary, nawet te nie chciane. Nic nie zostawia dla siebie”
Z twórczością Doroty Terakowskiej spotkałam się kilka lat temu, podczas lektury książki „Tam gdzie spadają anioły”. Wiedziałam, że autorka nie pisze łatwych książek, dlatego długo zwlekałam
z kupnem tej pozycji. Wiedziałam, że nie będzie łatwo.
Małżeństwo Adama i Ewy wydaje się być idealne i poukładane. Młodzi, wykształceni, zamożni ludzie, po osiągnięciu odpowiedniej stopy życiowej, czekają na przyjście dziecka, które w ich mniemaniu dopełni ich uporządkowany świat. Dziecko, które będzie idealne w każdym calu. Dziecko, które będzie napawało ich dumą w każdym dniu swojego życia. Los jednak gotuje im okrutną niespodziankę. Ewa rodzi dziewczynkę z ciężką odmianą zespołu Downa. Pojawia się szok i niedowierzanie. Pojawia się kryzys małżeństwa oraz kryzys moralności każdego z rodziców.
Czytelnik wchodzi w wewnętrzny świat Ewy, Adama oraz tytułowej Poczwarki czyli Myszki – dziecka upośledzonego nieuleczalną chorobą. Tym samym poznajemy motywy postępowania Ewy, która podejmuje decyzje o opiece nad córką, mimo sprzeciwu męża. Widzimy świat wewnętrzny, refleksje i pytania o moralność - Adama, który nie chce zaakceptować istniejącego stanu. I co chyba najważniejsze, poznajemy Myszkę. Tą prawdziwą Myszkę, ukrytą pod osłoną upośledzenia. Myszkę, której żaden człowiek nigdy nie pozna i nie zrozumie.
Autorka nazywa dzieci chore na zespół Downa – Darami Pana. Skąd taka nazwa? Chyba łatwo wydedukować, że takie dzieci mogą budzić tylko skrajne emocje. Albo się je kocha bez żadnych ograniczeń albo nie chce się mieć z nimi nic wspólnego. Terakowska napisała, że ludzie z tą chorobą paradoksalnie, nie są takie upośledzone, gdyż czegoś im brakuje. Wręcz przeciwnie, mają jeden chromoson za dużo. Ich życie emocjonalne jest o wiele bogatsze od życia „zwykłych” ludzi, takich jak my.
W książce zadawanych jest wiele pytań dotyczących naszej moralności, etyki i ogólnie szeroko rozumianego człowieczeństwa. Widać, jak skrajne mogą być postawy rodziców w stosunku do takich dzieci. Widać to świetnie na przykładzie Adama i Ewy. Smutne jest również podejście obcych ludzi do tej choroby. Brak akceptacji na inność, brak tolerancji na niektóre zachowania nie mieszczące się w normach, pokazuje jakim społeczeństwem jesteśmy. Niestety.
Warto też wspomnieć o motywie stworzenia świata, opisanym w książce. Myszka przenosi nas w świat, w którym Bóg jest twórcą, również rzeczy niedoskonałych. Posiada cechy ludzkie, może się więc mylić. Co więcej, wątpi czy to co stworzył jest rzeczywiście dobre.
Tytułowa Poczwarka - Myszka, to dla mnie motyl, który niestety nigdy nie zostanie odkryty. Nie przeobrazi się z brzydkiej poczwarki. Po lekturze, całkiem inaczej patrzę na chorobę Downa. Wierzę, że rzeczywiście takie osoby posiadają swój wewnętrzny świat, być może lepszy od naszego.
Książka wzbudzała we mnie skrajne uczucia od zachwytu w pewnych momentach do obrzydzenia w innych. Bardzo realistycznie ukazane są wyrzeczenia i skutki całodobowej opieki nad takim dzieckiem. Zastanawiam się czy sama podołałabym takiemu wyzwaniu. I mam wątpliwości….
I na koniec taka ogólna refleksja jaka przyszła mi po przeczytaniu książki - nie wszystko można sobie zaplanować, a życie pisze różnorodne scenariusze.
„W każdym człowieku powinno być coś, o czym wie tylko on sam. Człowiek bez choćby jednej tajemnicy jesssst jak orzech, z którego po rozłupaniu zossstanie sssama ssskorupa. Ludzie za częsssto dbają tylko o ssskorupę”
www.subiektywnie-o-ksiazkach.blogspot.com