Trochę męczyłam się z tą książką. Miejsce zbrodni nietuzinkowe. Akcja dość żywa – wszystko dzieje się jednego dnia na terenie zakładu pracy, jednak wykonanie przeciętne. Mimo wykazu postaci długo gubiłam się, kto jest kim, a każda z nich ma coś do powiedzenia, gdyż na siłę chcą wspomóc wymiar sprawiedliwości. Takie społeczne przedstawicielstwo detektywów. Najlepiej kojarzyłam ofiarę, podejrzaną, konsultanta, plotkarę Elżunię oraz policjanta Swobodę.
Fabuła momentami abstrakcyjna, dialogi też. To one kilka razy wywołały uśmieszek na twarzy. Dla mnie to nie komedia kryminalna, bardziej obyczajówka z wątkiem kryminalnym. I nawet nie do końca kryminał. Niby jest zbrodnia, ale śledztwo jest w tle. Ważniejsza jest produkcja, terminy, jakość i problem wysłania zamówionego towaru na czas do klienta. Policja coś robi. Pracownicy plączą się, kombinują, dywagują i… głupieją. Widać, że autorka bawi się elokwencją poszczególnych bohaterów, jednak całość nie przemówiła do mnie. Jedynie zaskakujące zakończenie – sprawca i motyw.
Warto zwrócić uwagę na relacje między pracownikami w firmie. Ważne jest dobre imię koleżanki. Zawiązał się nawet team Stella. Chodzenie na papierosa bez papierosa ma swój sens. Plotki to ważne źródło informacji, a kontakt z zarządem zawsze stresuje.
„Zaplanuj sobie śmierć” to powieść przedstawiająca mechanizm działania dużego zakładu pracy, sieć powiązań między poszczególnymi działami oraz charakter ludzi i relacje między nimi. Nie ma to jak piątek trzynastego!
Czy piątek trzynastego to dobra data na morderstwo?
Gdy główny planista kończy martwy, cała produkcja stoi pod znakiem zapytania, a firma nieuchronnie pogrąża się w chaosie. Zarząd blednie na myśl o przestoju, policję bardziej interesuje, kto zabił Mirka Biernackiego. Wszyscy są podejrzani, zwłaszcza Stella, bo do inspektora Chętka szybko docierają wieści o jej zatargach z ofiarą.
Pracownicy pod...