Wystarczy jedna chwila, by nasze spokojne, stabilne życie zamieniło się w koszmar. Czy sami tworzymy namiastkę bezpieczeństwa, bańkę, którą tak łatwo przekłuć? Gdy wkradnie się do niej strach, poczucie zagrożenia i osaczenia, już nigdy nie będzie takie samo, już zawsze będziemy oglądać się za siebie.
Mathew jest prywatnym detektywem. Dostaje zlecenie zajęcia się sprawą stalkingu. Lokalna dziennikarka otrzymuje pogróżki i niepokojące przesyłki, które potwierdzają jak dobrze sprawca zna ją i jej matkę. Tylko czy to rzeczywiście taka wiedza tajemna? Czy nie odsłoniła za bardzo swojej prywatności w pisanych felietonach?
Akcję śledzimy z punktu widzenia Alice, Mathew i zaglądamy również w przeszłość sprawcy, co pozwala odczytać motywy nim kierujące. Dlaczego każde zdarzenie ma miejsce w środę? Co jest tak szczególnego w tym dniu?
Życie, nad którym wydawało się, że Alice ma kontrolę, wywraca się do góry nogami. Czuje się zagrożona, osaczona. Dodatkowo rozczarowana własnym strachem, tym jak bardzo pozwoliła, by wkradł się w jej życie, zdominował je, wygrał. Prześladuje ją człowiek bez twarzy. Sprytny, nie pozostawiający śladów, które pomogłyby odkryć jego tożsamość. Tylko dlaczego?
Im bliżej kolejnej środy, tym większe nerwy, niepewność i strach. Czy stalker znowu uderzy? Co zaplanował tym razem? Okazuje się, że Alice ma tajemnicę z przeszłości, której nie zdradziła chłopakowi, ani policji. Czy sprawca jest powiązany z jej wcześniejszym życiem, o którym wolałaby zapomnieć?
Klimat osaczenia i strachu związanego z nieuchronnością nadejścia każdej kolejnej środy udzielił mi się momentalnie. Wraz z bohaterką wyczekiwałam kolejnego ruchu stalkera. Do czego posunie się tym razem?
W thrillerach psychologicznych gustuję od dawna i ten również mnie nie zawiódł, choć w pewnym momencie pojawiła się w mojej głowie myśl, wydawałoby się, że dość irracjonalna, odnośnie do osoby sprawcy i okazała się strzałem w dziesiątkę. Właśnie strzałem, bo wszelkie poszlaki i tropy, które podsuwa nam autorka kierują nas na manowce. Ciekawe czy i Wam się uda.