Po „Lipcowe dziewczyny” sięgnęłam z kilku powodów. Po pierwsze sama urodziłam się na początku lipca, po drugie byłam ciekawa kolejnej powieści autorki, a po trzecie i najważniejsze zaciekawiła mnie fabuła książki.
7 lipca jest dla Addie dniem szczególnym. Obchodzi wtedy swoje urodziny.
I choć jej życie nie jest łatwe, bo wychowuje się bez mamy, a ojciec pracuje na okrągło, to ten dzień zawsze jest wyjątkowy. Dba o to jej starsza siostra Jessie. Wszystko się zmienia, gdy w jej 10 urodziny dochodzi do zamachów bombowych w londyńskim metrze. Tego dnia Jessie nie przychodzi po nią do szkoły, a ojciec wraca do domu w zakrwawionym ubraniu. Dziewczynka jest przekonana, że to wynik ataków terrorystycznych. Ale czy na pewno? W spokojne życie Addie wkrada się coraz więcej wątpliwości.
Pomysł na fabułę rzeczywiście mnie zaciekawił, bo zapowiadał się bardzo obiecująco. Jednak wraz z rozwojem akcji, powieść zaczęła mnie nudzić. Nie było tutaj zbyt dużo napięcia, które utrzymywałoby uwagę czytelnika. Czytając tę historię miałam poczucie chaosu. To wrażenie zostało spotęgowane również przez zastosowanie kilkuletnich przerw w opisywanych wydarzeniach z życia sióstr. Jeśli chodzi o rozwiązanie zagadki, to ja nie widzę powiązań i dla mnie jest ono nielogiczne. A szkoda, bo powieść miała potencjał, ale nie został on wykorzystany.
Na plus zasługuje przedstawienie sytuacji bohaterów, ich zaangażowanie i poświęcenie. Szczególnie jest to widocznie u Jessie, która przejęła rolę matki nad maleńką Addie. Jednocześnie nie są to osoby jednowymiarowe. Każdy z nich ma swój ukryty motyw, jakąś tajemnicę, którą chcą zachować dla siebie. Sprawia to, że jedyną osobą, której w pełni ufamy i jest Addison. Dziewczyna próbuje poradzić sobie z trudnymi przeżyciami i wykluczeniem społecznym. Autorka potrafi pisać o uczuciach, których doświadczają bohaterowie w sposób oddający rzeczywiste stany ludzi w podobnych sytuacjach.
„Lipcowe dziewczyny” jest powieścią, która nie przekonała mnie do siebie. Raczej szybko o niej zapomnę, bo jak dla mnie nie ma w niej nic co by ją wyróżniało z powieści tego gatunku. Fabuła, choć miała potencjał, nie została w pełni wykorzystana, napięcia tutaj nie czułam, a wielokrotnie miałam uczucie, że powiązania wymyślone przez autorkę, są naciągane. Wydaje mi się, że dla fana tego gatunku to nie jest trafny wybór.