„Prawie każdy ma jakiegoś „trupa” w szafie, czyli tajemnicę, o której nie za bardzo chciałby wypowiadać się publicznie. Czasem jest to niezdrowy nałóg albo wstydliwa choroba, odmienne preferencje seksualne czy kłamstwa na temat swojego wykształcenia”.
Z powyższym cytatem zgadzam się w stu procentach. I nie jest tu tylko mowa o tzw. celebrytach ale o każdym zwykłym człowieku.
Książka Malwiny Chojnackiej to spisana w formie pamiętnika historia Zuzanny – redaktorki pisma brukowego. Bohaterka nie znosi swojej pracy, mimo odniesionego sukcesu zawodowego i dobrej sytuacji finansowej. Na co dzień kreuje swoją osobę na twardą i dużo wymagającą szefową, a tak naprawdę jest bardzo wrażliwą kobietą, która odczuwa samotność. Po pracy wraca do pustego mieszkania. Mimo tego, że posiada dorosłą córkę i utrzymuje poprawne relacje z byłym mężem, nie jest osobą do końca szczęśliwą. Zuzanna nieoczekiwanie napotyka na swojej drodze mężczyznę ze skomplikowanym życiorysem oraz dawnego przyjaciela, w którym się kiedyś podkochiwała. Spowoduje to szereg nieoczekiwanych zmian w jej dotąd poukładanym życiu. Będzie również musiała dokonać wyboru.
Karolina – córka Zuzanny to postać, której osobiście nie mogłam zdzierżyć. Rozpoczyna karierę w show-biznesie jako piosenkarka. Nie ważne jest to, że tak naprawdę nie umie śpiewać. Jak dla mnie jest pustą osobą, dla której liczy się tylko kariera.
Jest to książka, którą czyta się bardzo szybko, pewnie dzięki lekkiemu stylowi pisarki. Przeczytałam ją w jeden wieczór. Dobra na odstresowanie. Zaintrygował mnie również sam tytuł, dlaczego syndrom starszej siostry. Poszperałam w Internecie i jakoś nie widzę związku tytułu z życiem Zuzanny. Co prawda ma ona młodszą siostrę ale niewiele jest nawiązań do dzieciństwa. A przecież syndrom starszej siostry występuje wtedy, gdy starsza siostra przestaje mieć taryfę ulgową, bo jest starsza i powinna ustąpić a także dawać przykład tej młodszej. Siostra bohaterki jest postacią drugoplanową i raczej to ona daje przykład Zuzannie jak żyć. Ma całkowicie poukładane życie – mąż, córka studentka, czyli wszystko na swoim miejscu.
Mogę napisać, że „Syndrom starszej siostry” to lekka i przyjemna lektura, która pozwala się rozluźnić i zapomnieć o kłopotach bieżącego dnia. Nie jest z pewnością wybitnym dziełem.
www.subiektywnie-o-ksiazkach.blogspot.com