Maria Garstka od kilku lat otrzymuje anonimowe listy z zapowiedzią zemsty. Zdaje się, że właśnie przyszedł czas, aby groźby się spełniły – Maria dostaje zaproszenie na Bal Tajemnic, gdzie wszystkie sekrety maja wyjść na jaw. Wraz z nią zaproszenie dostaje kilka bliskich osób, a także takie, które nie wiadomo co tam robią…
Denat wieczorową porą ma intrygę w stylu Christie, co zresztą przyznaje sama autorka. Jadowska bierze jednak od Christie tylko to, co dobre – przyzwoity klimat i intrygę – doprawiając po swojemu sporą dawką nieprzewidywalności i szaleństwa w stylu Garstek. Dlatego też jakkolwiek nie jestem fanką brytyjskiej pisarki, powieść Jadowskiej bardzo mi się podoba. Jest po prostu ciekawsza, mniej schematyczna i oferuje więcej zaskoczeń, przy tym nawet straszne i poważne wydarzenia autorka potrafi nieco rozbić odrobiną humoru, przez co wszystko staje się przyjemniejsze w odbiorze i jako pojedyncza książka Denat wieczorową porą jest dobry.
Niestety, jeśli czytać go na tle poprzednich dwóch powieści z cyklu, to wypada o wiele słabiej niż Trup na plaży i Martwy sezon. Postaci trzeciego tomu są mniej wyraziste niż wcześniej – jest w nich ta nuta szaleństwa lub poukładania, zależy na kogo spojrzeć, ale brakuje w tym całego wachlarza emocji i cech charakteru. Do tej pory bohaterowie byli po prostu bardziej ludzcy, energiczni i emocjonalni – to nie była tylko wzajemna troska i lęk. Było w tym też sporo smutku, miłości, gniewu i wszystkie emocje w poprzednich tomach dało się odczuć, tutaj tego brakuje, wszystko jest jakby wyblakłe. Może to być związane z przejęciem narracji przez Marię, ale nawet fragmenty, w których na pierwszy plan wychodzi Magda wyglądają podobnie.
Mniej jest tu także tła – innych miejsc, dodatkowych wydarzeń. Z jednej strony jest to całkowicie zrozumiałe za sprawą przyjętej konwencji i zamknięcia pola wydarzeń. Z drugiej, jeśli znów spojrzeć na tę powieść z perspektywy poprzednich dwóch, to tutaj jest znacznie mniej życia, prawdziwości. Tam wszystko funkcjonowało, Ustka była prawdziwą Ustką, miasteczkiem z krwi i kości, w którym coś się działo, ludzie żyli. To wstrzymanie oddechu w Denacie i oczekiwanie na grozę nie wypada dobrze, szczególnie w zestawieniu z poprzednimi tomami.
Denat wieczorową porą jest fajny jako pojedyncza książka. Jeśli czytać go w cyklu, to niestety już nie wypada tak dobrze, bo zupełnie do niego nie pasuje. Nie ma ani tego świata, ani bohaterów, ani nawet samego życia.
///
Także na SzaraKawiarenka.pl
Książka otrzymana za punkty ISBN na portalu CzytamPierwszy.pl