Są książki, których czytanie męczy. Dla mnie takie pozycje dzielą się na te niewarte uwagi oraz wybitne, a "Kąkol" zdecydowanie przypisuję do tej drugiej kategorii. To opowieść o braku akceptacji, odrzuceniu i wpływie dziecięcych przeżyć na charakter dorosłego człowieka. W oczach dziecka ludzie dzielą się na tych wyłącznie dobrych i wyłącznie złych. Podobno każdy z nas łączy cechy obu. Podobno, ale może jednak niewinne dziecko ma rację w swojej ocenie?
Naprawdę warto ocenić tę książkę po okładce i zabrać ze sobą na kwietną łąkę, w miejsce, gdzie można się wyciszyć. Naprawdę nie pożałujesz, ewentualnie 3 razy zaśniesz, rozpłaczesz się, przeniesiesz się do własnych dziecięcych wspomnień - jednocześnie cudownych i przykrych.
Wspomnienie wakacji na wsi, gdzie obok beztroskich spacerów po polach i jedzenia świeżych owoców prosto z drzew występuje ciężka praca w upale i pomiatanie słabszym, to także moje wspomnienia. Bolesne, kształtujące, a jednak wytęsknione pozostaną ze mną na zawsze. Takie realia polskiej wsi sprzed dwóch dekad znam. Przeczytaj, zrozumiesz nie tylko to jedno dziecko z powieści, zrozumiesz także mnie...
"Kąkol" to powieść o powrocie do wakacji spędzanych na wsi, do przyrody, dzieciństwa – trudnego, naznaczonego niewyjaśnionym międzypokoleniowym konfliktem ludzi przymuszonych do bycia ze sobą. Narratorka patrzy na świat oczami kilkunastoletniego dziecka, rozdartego między ojcem, pełniącym funkcję autorytetu, ale dalekim i zdominowanym przez swojego ojca, a matką, która jest postacią idealną, niez...