Życie w świecie dosłownie rozdartym nienaturalnym mrokiem, czyli Fałdą Cienia, nie jest proste. Alina Starkov, młoda żołnierka i kartografka, przypadkowo uwalnia ukryte w sobie moce - promień światła, który może całkowicie zmienić sytuację w kraju. Pozostaje pytanie, komu można w tej chwili zaufać i co jeszcze skrywa jej przeszłość...
Czytelnik do razu jest wrzucony na głęboką wodę. Na szczęście wszystko jest zrozumiałe i klarownie wyjaśniane, więc z radością i bez zbędnego wysiłku można po prostu obserwować losy głównej bohaterki. Akcja nie zwalnia, historia jest raczej jednotorowa i prosta. Powieść nie jest długa, ale za to wypełniona po brzegi ważnymi wydarzeniami.
Tempo i tak jest spokojniejsze w porównaniu do produkcji Netfliksa, w której wprowadzono jeszcze wydarzenia z innej serii tej autorki. Przyznaję, że najpierw obejrzałam serial, po którym byłam trochę skołowana, dopiero później otworzyłam książkę. Dzięki temu w wyobraźni widziałam aktorów i obrazy zapamiętane z ekranu, a jednocześnie wszystko lepiej ułożyło mi się w głowie. Na pewno warto sobie dopełnić tę historię lekturą, jeśli ktoś tego jeszcze nie zrobił.
Występuje tutaj ciekawy system magiczny, który bohaterowie określają formą nauki. Odpowiednio obdarzone osoby potrafią manipulować materią wedle swojego uznania i tak każdy grisza ma sobie przypisaną rolę w armii. Dodajmy do tego militaria, mundury, szczyptę rosyjskości i wychodzi świat niby nowatorski, a jednak zbudowany na dobrze znanych i lubianych fantastycznych schematach.
Alina jest niepokorna, niedoświadczona, nie raz zdarzy jej się postąpić głupio. Równoważy ją Zmrocz, który jest opanowany, tajemniczy i pociągający. Drugi najpotężniejszy mężczyzna w kraju i sierota, z którą nikt się nigdy nie liczył, co za duet. Ja jestem ciekawa ich dalszych losów i na pewno będę czytać kolejną część.
Powieść polecam i na koniec zostawiam cytat, który pięknie opisuje życie wśród arystokracji.
"- Jak wypadło spotkanie z królową? - zapytał.
- Pojęcia nie mam - odparłam zgodnie z prawdą. - Mówiła bardzo miłe rzeczy, ale przez cały czas patrzyła na mnie takim wzrokiem, jakby jej pies mnie wyrzygał.
Genya parsknęła śmiechem. Usta Zmrocza drgnęły w czymś, co prawie, prawie mogłoby ujść za uśmiech".