Czy znane nazwisko na okładce tomiku poezji to gwarancja sukcesu? Wydawać by się mogło,. że ta melancholia, która wybrzmiewa z piosenek Lany znajdzie swoje odbicie właśnie w twórczości literackiej i dlatego z ciekawością sięgnęłam po ten tomik.
Poezja to dość specyficzny gatunek, albo się ją kocha, albo nie cierpi, natomiast wiersze Lany zupełnie nie oddają klimatu do jakiego autorka przyzwyczaiła nas w swojej muzyce. Być może funkcjonuje tu jeszcze stereotyp - pięknie śpiewa, spodziewajmy się więc, że i pięknie napisze... Chciałabym od razu wyprowadzić z błędu tych czytelników, którzy spodziewają się poszukiwać w tym tomiku "śpiewanej" Lany, tego tu nie odnajdziemy. Przyznaję szczerze, że nie potrafię się tymi utworami zachwycać, nie jest to poezja, która wzrusza, wywołuje emocje czy poruszenie. Nie ma w niej nawet części tego, czego możemy się spodziewać słuchając jej piosenek.
Na plus należy zaliczyć piękną oprawę graficzną okładki, złote litery i przetłoczenia, gruby papier, co sprawia, że obcowanie z tym dziełem staje się o wiele bardziej przyjemne.
Piosenki Born To Die oraz Summertime Sadness słyszał chyba każdy. Nie wszyscy jednak być może zdają sobie sprawę, kto jest ich autorką. Polscy Czytelnicy mają okazję przekonać się, kim jest Lana del Rey, i poznać ją z tej bardziej prywatnej strony.
Violet robi mostek na trawie to pierwszy tomik poezji artystki pochodzącej z Nowego Jorku. Zawiera on 30 wierszy, a większość tych utworów po raz pier...