Przyznaję się, że po ten tomik sięgnęłam tylko i wyłącznie ze względu na to, że autorką jest Lana Del Rey. Co prawda nie jestem jej największą fanką, ale uważam że jej muzyka ma niepowtarzalny klimat i byłam ciekawa jak jej słowa wypadną w formie poezji. Tomik jest naprawdę krótki. Ku mojemu zdziwieniu przeczytałam go dosłownie w chwilę przy jednym posiedzeniu. Dużym plusem jest wydanie. Wydawnictwo SQN zrobiło tutaj świetną robotę. Na początku każdy wiersz widzimy w oryginale po angielsku, a później po polsku. Kilka razy zerkałam do tej pierwszej wersji i sprawdzałam jak zostały przetłumaczone konkretne zdania. Bardzo się cieszę, że była taka możliwość bo wiadomo, jak dużym wyzwaniem dla tłumacza jest poezja. Dodatkowym plusem są zdjęcia wykonane przez Lanę, a jest ich tu dużo. Praktycznie każdy wiersz ma taki dodatek. Jeżeli chodzi o samą treść- niestety nie jestem zachwycona. Jedyna poetka, która do tej pory do mnie trafiła to Wisława Szymborska i ten tomik tego nie zmienił. Oczywiście nad niektórymi utworami pochyliłam się na dłużej i skłoniły mnie do pewnych przemyśleń, ale jednak zdecydowana większość była mi obojętna. Nie polecam ani nie odradzam. Nie uważam, żebym znała się na tej formie wystarczająco dobrze, żeby oceniać ten tomik. Jedyne co mogę powiedzieć to to, że niestety nie jest to coś mojego.
Piosenki Born To Die oraz Summertime Sadness słyszał chyba każdy. Nie wszyscy jednak być może zdają sobie sprawę, kto jest ich autorką. Polscy Czytelnicy mają okazję przekonać się, kim jest Lana del Rey, i poznać ją z tej bardziej prywatnej strony.
Violet robi mostek na trawie to pierwszy tomik poezji artystki pochodzącej z Nowego Jorku. Zawiera on 30 wierszy, a większość tych utworów po raz pier...