W "Oskarżeniu" Remigiusz Mróz znów obnaża swoje braki. Nie w warsztacie, "Rzemieślnik" z Opola produkuje książki prawidłowo i nader sprawnie. Problem tkwi w tym że nie ma za wiele do powiedzenia. Choć sili się na intelektualizm, przytacza pewne fakty, brakuje analizowania ich, jakiegokolwiek komentarza. Nawet jeśli chodzi o wyrażenie jakiegoś poglądu, autor kluczy.
W powieści nie ma też mowy o humanizmie, zastanowieniu się nad problemami psychologicznymi itp.
Atutem większości książek Mroza jest tworzone co kilka, kilkanaście stron napięcie.
Akcja toczy się żwawo.
Większość tekstu stanowią dialogi i zwerbalizowane myśli postaci, znacząco posuwające fabułę do przodu.
Prócz suchych i drętwych opisów, nie znajdziemy tu nawet zająknięcia na temat przyrody albo pogody, nic co tworzyłoby klimat.
Postacie jak zwykle irytują, ale większość czytelników już o tym wspominała.
Pisarz przedstawia prawniczo-kryminalny bezduszny półświatek, w którym liczą się jedynie partykularne interesy, gdzie nie ma miejsca na okazanie cienia słabości.
Męczyłem się z tym "Oskarżeniem" okrutnie, nie mam litości daję 5/10.
Od serii brutalnych morderstw pod Warszawą minęły cztery lata. Sprawcę ujęto, skazano, a potem osadzono w więzieniu. Dowody wskazujące na dawną legendę „Solidarności” były nie do podważenia. Mimo to pewnego dnia mecenas Joanna Chyłka otrzymuje list od żony skazańca, w którym kobieta twierdzi, że odkryła nowe dowody na niewinność męża. Prawniczka przypuszcza, że to jedna z wielu spraw, którym nie w...