„Ale i tak pozostają godziny, prawda? Jedna, po niej druga, przechodzisz przez tę pierwszą, a zaraz o Boże, jest następna”
Michael Cunningham to amerykański pisarz, który najbardziej polskim czytelnikom kojarzony jest właśnie z ww. powieścią. „Godziny” to książka, która powstała w 1998 r. Jest trzecią w dorobku autora.. Powieść ta uznawana jest za jego najlepsze dzieło, o czym świadczy wiele nagród m.in. nagroda Pulitzera.
„Godziny” to opowieść o jednym dniu z życia trzech kobiet, żyjących w różnych czasach.
W roku 1923 Virginia Woolf rozpoczyna pracę nad książką życia „Panią Dalloway”. Mieszka na przedmieściach Londynu wraz z mężem, którego nie kocha. Przebyta choroba psychiczna nadal odciska swoje piętno. Virginia nie czuję się szczęśliwa. Wie, że nie tak miało wyglądać jej życie. Uzmysławia sobie swoje skłonności homoseksualne. Wszystko to powoduje, że pisarka postanawia odebrać sobie życie.
Rok 1949 Laura Brown, matka małego synka Richiego, nosząca w sobie drugie dziecko, mająca kochanego męża, idealna pani domu. Jest molem książkowym. Przed szarą rzeczywistością ucieka w świat książek, w szczególności w świat „Pani Dalloway”. Zastanawia się, jakby to było odebrać sobie życie jak autorka książki. Laura nie jest szczęśliwa, życie które wybrała nie jest jej życiem. Po impulsywnym pocałunku przyjaciółki, ona również odkrywa prawdę, która w niej drzemie.
Clarissa Vaugham, to mieszkanka współczesnego Nowego Jorku, końca dwudziestego wieku. Od piętnastu lat trwa w związku homoseksualnym z inną kobietą. Ma zamiar wydać przyjęcie na cześć swojego przyjaciela - poety, dawnego kochanka, który jest gejem chorującym na AIDS. Zastanawia się ja potoczyłoby się jej życie gdyby związała się ze swoim przyjacielem, który nazywa ją Panią Dalloway, jak bohaterkę książki Virginii Woolf.
Wszystkie trzy postacie jak widać łączy książka „Pani Dalloway” oraz skłonności homoseksualne. Autor bardzo umiejętnie wprowadził biografię Virginii Woolf, angielskiej pisarki żyjącej na przełomie XIX i XX wieku. Co prawda nie czytałam jeszcze żadnej powieści Virginii ale sama jej postać nie jest mi obca. Virginia mieszkała pod Londynem z mężem Leonardem. Jej biografowie twierdzą, że pisarka była homoseksualistką, dlatego też nie była szczęśliwa w małżeństwie. W wieku 59 lat, napełniając kieszenie kamieniami rzuciła się do rzeki, blisko swojego domu. Pierwotnym tytułem „Pani Dalloway” - najsłynniejszego dzieła autorki miał być właśnie tytuł „Godziny”. Pewnie stąd Cunningham wziął tytuł do swojej książki. W powieści zauważyć można bardzo wyeksponowany wątek homoseksualny. Nie bez znaczenia zostaje fakt, że Cunningham jest gejem, stąd takie szerokie nawiązania do homoseksualizmu.
Pisarz świetnie połączył trzy historie. Potrafił umiejętnie wpleść trzy wątki w jedną całość. Bohaterki są bardzo realistyczne. Czytając ich historie, czułam się jakbym sama była Laurą czy Clarissą. „Godziny” to z pewnością studium psychologiczne kobiety. Wszystkie trzy zaplątane są w niewole upływających godzin. Wspominają w nich przeszłe bądź nigdy nie osiągalne szczęście.
Godziny płyną, czas mija. Jedna podobna do drugiej. Życie to wiele godzin, ciągle upływających. Od nas zależy jak je wykorzystamy.
Dzięki przeczytaniu „Godzin” mam zamiar zabrać się do książek Virginii Woolf. Tą pozycję polecam bez dwóch zdań.
Myślę, że obowiązkowo każdy kto przeczyta książkę powinien obejrzeć również film „Godziny” z 2002 r. w reżyserii Stephena Daldry'ego. Genialna obsada: Clarissa –Meryl Streep, Virginia – Nicole Kidman, Laura – Julianne Moore. Akcja dzieje się w trzech przedziałach czasowych 1941, 1951 i 2001. Jedyna różnica między książką a filmem to czas życia Clarissy. W książce jest to koniec XX wieku, w filmie rok 2002. Powiem wam, że kompletnie zaskoczyła mnie Nicole Kidman. Po pierwsze na początku jej po prostu nie poznałam, a po drugie jej rola Virginii to dla mnie mistrzostwo świata. Nie bez przyczyny dostała za tę rolę Oscara z 9 nominacji dla tego filmu. Prawie dwie godziny oglądania wciągnęły mnie bez reszty. Świetna muzyka, wprowadzająca nastrój i również dobre gry aktorskie pozostałych dwóch bohaterek. Ekranizacja jest po prostu jest świetna i tyle. Naprawdę warto obejrzeć po przeczytaniu książki. Balsam dla duszy. POLECAM
www.subiektywnie-o-ksiazkach.blogspot.com