Wraz z pierwszym zdaniem rozpoczyna się podróż czytelnika przez życie Roberta Meissnera. Choć to postać literacka, wydaje się, jakby żył naprawdę, a my przenieśliśmy się razem z nim do Bydgoszczy 1938 roku. Poznajemy go jako zwykłego nastolatka, któremu podoba się dziewczyna z jego szkoły i którego dręczą koledzy. Jednocześnie obserwujemy niezwykłego młodego człowieka, który stoi u progu międzynarodowej wojny. Jak sobie poradzi i co go czeka?
Na duże brawa zasługuje styl autora i to z jaką łatwością potrafił przybliżyć nam czytającym dawną Polskę. Nie ukrywam, że nie przepadam za historią, często mnie ona nudzi i męczy, bo wielokrotnie zdarzało mi się trafiać na fakty przedstawione w suchy sposób albo wydarzenia ukazane mało wiarygodnie. A tutaj? Te postacie żyją w prawdziwym świecie! Bohaterowie są wyraziści, mają swoje charaktery, wypowiadają się odpowiednio wystylizowanym językiem... to prawdziwa podróż w czasie. Realia epoki wydały mi się świetnie odwzorowane, ciekawostki historyczne były zręcznie wplecione w fabułę albo dopisane do przypisów. To było dla mnie spore zaskoczenie!
Z głównym bohaterem od razu złapałam więź. Polubiłam go, kibicowałam mu, martwiłam się o niego. Jego losy nie były mi obojętne, dlatego czytało się szybko, a fabuła mnie ciekawiła. To ważna sprawa, szczególnie, że książka w ebooku ma prawie 1000 stron. Byłaby jednak o wiele krótsza, gdyby nie...
...sceny erotyczne. Są odważnie i szczegółowo opisane, bardzo plastycznie i realistycznie. Myślę, że nie jedna popularna pisarka "niegrzecznych" powieści mogłaby się z tej książki uczyć. Jest ich po prostu dużo i czasem fabuła schodzi na drugi plan. Często chciałam zwyczajnie wiedzieć, co się będzie dziać dalej, a autor wciąż był skupiony na tej jednej rozrywce. Trzeba się pogodzić z takim konceptem.
Ja odniosłam wrażenie, że "Jazdę na rydwanie" można przerobić na dwie osobne książki - pełnokrwisty erotyk z tłem historycznym albo powieść historyczną z odrobiną seksu - i też byłoby dobrze. Może nawet lepiej? Polecam spróbować lektury i ocenić samemu.