“Czas to dziwna rzecz. Najbardziej przygniata tych, którzy mają go najmniej”
Ian Caldwell i Dustin Thomason, dwaj przyjaciele od ósmego roku życia, napisali wspólnie wydaną w 2005 r. „Regułę czterech”. Jest to ich debiut literacki. Autorzy inspirowali się twórczością Umbeta Eco, w szczególności dziełem „Imię Róży”. Przyznam się szczerze, że kupiłam tą pozycję ze względu na zachęcający opis, porównujący książkę do „Kodu Leonarda Da Vinci”.
Paul, Charlie, Gil i Thomas to studenci uczelni Princeton, na co dzień przyjaciele zamieszkujący ten sam pokój w akademiku. Toma i Paula łączy zagadka XV – wiecznej księgi „Hypnerotomachia Polifilii” czyli „Walką Polifila o miłość we śnie”, która została napisana w 1499 r. przez domniemanego autora Francesca Colonne. Tom, narrator powieści, jest synem profesora, który poświęcił całe życie na rozwikłanie zagadki tej księgi. Nie wiadomo kto ją napisał, czy był to awanturniczy mnich czy może renesansowy humanista pochodzący z rodu Colonnów. Nikt przez pięćset lat nie rozwikłał tajemnicy zapisanej w „Hypnerotomachii Polifilii”. Księga napisana jest wieloma językami m. in. łaciną, greką, językiem arabskim, egipskimi hieroglifami czy włoskim. Ma zawierać w swojej treści przekaz, tajemnicę o wielkiej wadze. Bohaterowie próbują więc rozwikłać tą zagadkę, za którą zapłacą wielką cenę. Kluczem do rozwiązania jest tytułowa „Reguła czterech”.
W książce znajdziemy morderstwo, miłość, przyjaźń i wielką tajemnicę. Połączenie tych wszystkich elementów daje niezły efekt, ale nie taki na jaki liczyłam. Duża część fabuły poświęcona jest opisom zwyczajów panujących na uczelni. I nawet mnie to nie irytowało, gdyż o wielu rzeczach nie miałam pojęcia. Tak na marginesie, porównując życie naszych studentów do studentów amerykańskich, wypadamy bardzo blado.
Spodziewałam się raczej bardziej spektakularnego zakończenia, tajemnicy na miarę książki Dana Browna. Tego nie otrzymałam. Dlatego uważam za niezbyt uczciwy chwyt wydawniczy porównujący książkę do „Kodu Leonarda Da Vinci”.
„Reguła czterech” ma oczywiście moim zdaniem wiele pozytywnych stron. Jednym z nich jest wątek tajemniczej księgi, o której nigdy wcześniej nie słyszałam. Doczytałam, że po debiucie tej książki, „Hypnerotomachiia Polifilia” została przetłumaczona na język angielski. Autorzy przyczynili się więc de facto do upowszechnienia wiedzy na jej temat. Jest to najbardziej tajemnicza księga jaka ukazała się w Europie w dobie renesansu. Jej egzemplarzy jest mniej niż Biblii Gutenberga. Pewnie wy też o tym nie wiedzieliście. Jeśli ktoś szerzej zainteresował się tematem tego dzieła, to odsyłam pod ten link: Gnosis.
Zagadki rozwiązywane przez bohaterów były również bardzo zajmujące. Akcja dość dynamiczna, dobrze zarysowane postacie. Książka wciągająca, chociaż zakończenie trochę rozczarowuje. Mimo wszystko polecam. Nie będzie to z pewnością stracony czas.
www.subiektywnie-o-ksiazkach.blogspot.com