Drugi tom o braciach Arrowoods. W pierwszej części poznaliśmy Conorra i Ellie, w tym tomie również się przewijają jednak pierwsze skrzypce gra tu Sydney i Declan. Ich historia jest nieco skomplikowana. Wiele lat temu główny bohater porzucił Syd, gdyż uważał, że tylko w ten sposób może ją ochronić.
Teraz, gdy wraca do Sugarloaf na pół roku, na każdym kroku powtarza, że nie chce mieć ani żony ani dzieci.
Sydney w dalszym ciągu nie może się pogodzić z tym, że on ją zostawił jednak w głębi duszy wie, że nadal ją kocha. Jej życie w najbliższym czasie wywróci się do góry nogami, a winę za to ponosić będzie nie, kto inny a Declan.
Czy ta para wytrzyma ze sobą w jednej miejscowości przez 6 miesięcy? A może jedno z nich zdecyduje się na ucieczkę? Koniecznie sięgnijcie po tę serię i przekonajcie się sami.
Z tą książką spędziłam naprawdę przyjemnie czas. Szybko się czytało, nie było momentów nudy, autorka potrafi budować napięcie. Aczkolwiek historia była trochę przewidywalna, jednak to nie spowodowało, że ta książka była zła. Ja uwielbiam takie lekkie i przyjemne w czytaniu historie.
Moim zdaniem drugi tom był lepszy niż pierwszy, aczkolwiek nie wywołał u mnie łez. Dużo osób w swoich recenzjach pisało o tej historii, że to wyciskacz łez. Ja uważam, że wcale nie( albo mam serce z kamienia 😅), jakoś mnie aż tak nie poruszyła.
Bardzo mi się podobało, że bohaterowie z poprzedniej części nie zniknęli zupełnie. Zecydowanie bardziej polubiłam głównych bohaterów z pierwszego tomu. W tej części Syd i Declan trochę działali mi na nerwy swoim niezdecydowaniem, ale to minimalny minus. Cóż mogę jeszcze napisać o tej serii na pewno to, że już nie mogę się doczekać aż poznam kolejnego z braci Arrowood.
Gorąco Wam polecam te książki tylko koniecznie zacznijcie od pierwszego tomu, w innym wypadku, nie do końca będziecie wiedzieć, o co chodzi.