„Cały czas w drodze gdzieś, po coś. Na zakupach, po zakupach, przed zakupami. Przed kinem, w kinie, po kinie. U kosmetyczki, po kosmetyczce. Śniadanie w locie, obiad w biegu, kolacja na stojąco”
Na temat autorki nie znalazłam żadnej informacji. To samo dotyczy zdjęcia. Luizy Kochańskiej po prostu nie ma w sieci, czym jestem szczerze zdziwiona. Może wy coś wiecie na jej temat?
„Meksykański romans” kupiłam za bardzo śmieszną kwotę na wyprzedaży. Cieniutka książeczka w formacie kieszonkowym.
Jest to opowieść o trzydziestoletniej bezrobotnej aktorce – Tamarze oraz jej pięćdziesięcioletniej zwolnionej z fabryki chipsów matce – Krystynie. Obydwie kobiety znalazły się na zakręcie życiowym. Córka porzucona przez faceta, matka zdradzona przez męża. Wydaje się, że pech nie opuszcza bohaterek aż tu nagle wygrany los w chipsach, odmienia ich życie. Tamara i Krystyna wyruszają na wycieczkę do Meksyku. Nie spodziewają się, że czeka tam na nie niebezpieczeństwo i duże ryzyko ale również miłość.
Cóż ja mogę o tej książce powiedzieć. Przeczytałam ją w ciągu godziny, i z każdą stroną moje rozczarowanie było większe. Autorka koniecznie chciała aby książka była zabawna. Moim zdaniem przedobrzyła. Akcje toczyła się bardzo szybko, a niespodziewane zbiegi okoliczności, które spotykały bohaterki były mocno przesadzone. Finał tej historii, kompletnie nie trzyma się całości.
Podsumowując nie polecam, moim zdaniem to stracona godzina. A myślałam, że trafiłam na dobrą, babską literaturę w polskim wydaniu.
www.subiektywnie-o-ksiazkach.blogspot.com