"Czempion Semaela" jest kontynuacją "Mroku we krwi", więc jeśli jest tu ktoś, kto nie czytał pierwszego tomu, to może mu być ciężko zrozumieć, co się dzieje w dwójce. Fabuła dalej podzielona jest na wydarzenia obserwowane z dwóch perspektyw - Norana i Winei, mamy do czynienia z dwoma kontynentami i opowieścią z rodzaju magii i miecza. Duża część powieści dotyczyła pierwszego z bohaterów, który bardziej przypadł mi do gustu, co mnie bardzo ucieszyło. Dzięki temu czytało mi się w miarę szybko i przyjemnie.
W porównaniu do tomu pierwszego jest zdecydowanie więcej akcji. Mam tylko dziwne wrażenie, że można było jeszcze trochę nad tą książką popracować. Może to wyłącznie moje roztargnienie, brak odpowiedniego skupienia, ale często się gubiłam. Był taki fragment, gdzie jedna bohaterka rozmawiała po kolei z trzema innymi bohaterami, łapałam się na tym, że tracę orientację, czy to już następna osoba odpowiada. Nie wiem, jak to lepiej wytłumaczyć, te przejścia były dla mnie za krótkie. Tak samo z przemieszczaniem się postaci pomiędzy lokacjami - kiedy to się stało, oni już są tutaj? Całość ma w ebooku około 250 stron, myślę, że więcej opisów miejsc czy lekkie rozluźnienie tych wydarzeń by mi pomogło.
Bohaterowie, poza kilkoma wyjątkami, może nie zlewali mi się w jedną całość, ale nie były to też osobowości, które zapamiętam na dłużej. Cały czas bardzo podoba mi się motyw Norana i jego klątwy, ciekawie było obserwować, jak to się rozwija.
Trzeci tom przeczytam z ciekawości, ale przyznaję, że entuzjazm, który czułam na początku tej trylogii, trochę opadł. Przy pierwszej części traktowałam autora ulgowo, bo to był jego fantastyczny debiut. "Czempion Semaela" jest lepszy, ale dalej brakuje mi tutaj czegoś, co wyniosłoby ten tytuł ponad półkę ze średnią fantastyką. Dobra książka według mnie powinna wzbudzać silne emocje, a przy tej napędzała mnie wyłącznie ciekawość co do wątku jednej postaci.
Polecam samemu przekonać się, jak ta historia się rozwinęła. Myślę, że szczególnie fani fantasy nie będą żałować, że spróbowali.