Dwie połówki pomidora.

Recenzja książki Dwie połówki pomidora
Muszę szczerze przyznać, że książkę „Dwie połówki pomidora” wypożyczyłam końcem września i od tamtej pory leżała u mnie na półce. Po przeczytaniu mało zachęcającego opisu nie brałam pod uwagę przeczytania jej w najbliższym czasie, gdyż nie zapowiadała ona niczego ciekawego i odkrywczego... Powieść ta jednak trafiła w moje ręce i dzięki temu kolejny raz w moim życiu przekonałam się o słuszności powiedzenia, że „pozory mylą”.

15 letnia Zuzanka Sztosiak spędza wakacje z rodzicami i starszą siostrą na Mazurach, jednak wypoczynkowi temu daleko do ideału. Wieczne kłótnie z resztą rodziny w końcu zmuszają ucieczki. Z powodu braku kluczy od mieszkania, dziewczyna zmuszona jest spędzić resztę wolnego czasu w domku na działce... oczywiście robiąc wszystko, by rodzice się o tym nie dowiedzieli. Zaopatrzona w nieczytany do tej pory „Zmierzch”, liczy na odrobinę spokoju i odpoczynku. Nie jest to jednak jej dane, bo od przyjemności co chwilę odrywają ją sąsiedzi – a to państwo Gawrońscy, zmuszający ją do harówki na działce, a to nieznani jej chłopcy. Chłopcy, którzy najwyraźniej nie mają zbyt dobrych zamiarów, a fakt, że Zuzanka się o nich dowiedziała, od razu stawia ją w niebezpieczeństwie... Beztroskie wakacje na działce zamieniają się więc w dość niebezpieczną przygodę, w której oczywiście nie zabraknie wątku miłosnego.

Przyznaję, że książka naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła. Szczególnie ta, analogiczność do „Zmierzchy” Stephanie Meyer, który to Głowna bohaterka pochłaniała bardzo szynko. Na szczęście podejście Zuzanki do serii jest bardzo zdrowe, a to, że bohaterka o niej wspomina i ją czyta nie przeszkadza w czytaniu „Dwóch połówek pomidora”, a wręcz przeciwnie – dodaje uroku, a czasem śmieszy, bo jej rozważania na ten temat są dość komiczne. Poza tym, jest to naprawdę dobre tło dla całej historii.

Kolejna rzecz, której się obawiałam – jakie ciekawe przygody można mieć podczas wakacji na działce w środku miasta? I tu autorka mnie zaskoczyła, bo owszem, można, o ile ma się w pobliżu tak nietypowych sąsiadów jak Zielarz, Carlito i reszta ich bandy. Poza tym nie sposób się nudzić czytając o rozmyślaniach Zuzanki. Są one tak zabawne i niewyobrażalne, że podczas czytania ciągle ma się uśmiech na ustach, i co równie ważne – ciągle chce się więcej.

Podoba mi się także to, że z pozoru beztroska książka ukazuje też trudne problemy, takie jak trudności z dogadaniem się z rodzeństwem, kłótnie między rodzicami. Nie są one na pierwszym planie, a raczej przedstawione w tle, ale i tak czeka się na ich rozwiązanie.

Wspomniałam już o bohaterach, ale autorce naprawdę należą się słowa uznania za ich kreację. Zuzanka nie jest irytująca, naiwna, wkurzająca. Jest za to zabawna, zaradna, uparta i zdecydowanie posiada buuujną wyobraźnią. Kolejną dobrze zarysowaną postacią jest bez wątpienia Carlito, który każdym swoim pojawieniem się, budził uśmiech na moich ustach (choć przyznaję, że czasem był to uśmiech politowania ... ). Jest to jednak postać, której nie sposób nie polubić. Jego najlepszy przyjaciel, Zielarz, to jego zupełne przeciwieństwo – spokojny, wyważony, troskliwy, a jednak nie nudny jak to często bywa. Od początku widać, że obaj czują coś do Zuzanki, ma więc ona naprawdę trudny orzech do zgryzienia, zupełnie jak Bella Swan, bohaterka czytanego przez nią (i nie tylko, co też mnie zaskoczyło xD) „Zmierzchu”. Także siostra Zuzanki – Kaśka i jej chłopak, Maciek to osoby dobrze skonstruowane. Ba, dobrze przedstawiona jest nawet sąsiadka Zuzanki – Pani Gawrońska. Jej wyobrażenie do tej pory mam przed oczami.
Początkowo uderzał sposób pisania, bo czuć od niego było taką „polskość”. A przynajmniej ja czułam, bo po przeczytaniu kilkunastu z rzędu powieści zagranicznych, od razu zauważyłam różnicę. Jest to jednak jak najbardziej pozytywne odczucie, bo książka przez to wydaje się taka swojska, ciepła. Opisy dają dobre wyobrażenie przedstawionego w powieści świata, a dodatkowym atutem jest także to, że autorka pisze naprawdę zabawnie.

Oczywiście są jednak drobne minusy... Czasami miałam wrażenie, że Zuzanka używa za trudnych słów jak na jej wiek, poza tym przewijały się one dość często, przez co tym bardziej rzucało się to w oczy. Również imię „Zuzanka” początkowo mnie irytowało, ale szybko mi przeszło, zwłaszcza, że takie zdrobnienie pasuje mi do naszej bohaterki. Trzeba się więc tylko przyzwyczaić

Czytanie „Dwóch połówek pomidora” naprawdę mnie wciągnęło i sprawiło, że miło spędziłam czas. Wiadomo, nie jest to powieść odkrywcza, zmieniająca życie, ale taka, którą warto przeczytać, jeśli szuka się ciekawej, wciągającej książki. Polecam ją zwłaszcza na wakacje, tym bardziej, że zostało już do nich tylko kilka tygodni, książka ta będzie bardzo dobrą lekturą. Cieszę się, że miałam okazję przekonać się o tym na własnej skórze.
0 0
Dodał:
Dodano: 07 V 2012 (ponad 13 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 200
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Anna
Wiek: 28 lat
Z nami od: 12 IV 2011

Recenzowana książka

Dwie połówki pomidora



Zuzanka ceni racjonalne myślenie i stroni od sentymentów. W przeciwieństwie do jej koleżanek, nie zamierza ulegać magii „Zmierzchu”. Sięga po powieść dla zabicia czasu – aby wypełnić bezsenne, letnie noce w ogródku działkowym, na którym zaszywa się po kłótni z rodziną. Nieoczekiwanie – lektura hipnotyzuje ją, a Zuzanka odkrywa w sobie pokłady nieznanej impulsywności i romantyzmu. Kiedy w jej życiu...

Ocena czytelników: 3.25 (głosów: 2)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0