Tym razem na tapecie książka Elisabeth Carpenter "Tylko matka". Liczyłam na dobry, rasowy kryminał, niestety powiało nudą..
Erica jest matką, której syn siedzi w więzieniu za morderstwo. Mimo dowodów, ona w to nie wierzy i systematycznie odwiedza go w więzieniu czekając na jego
warunkowe zwolnienie. Luke jest reporterem w gazecie i po wiadomości, że morderca Lucy wychodzi na wolność znów zainteresował się tematem i stara się na własną rękę rozwiązać sprawę innego zabójstwa z przeszłości, które może być powiązane z tym pierwszym.
Książka jest pisana z perspektywy Erici oraz Luka. I ja lubię takie zabiegi, bo poznajemy fabułę z różnych perspektyw. Niestety w tym przypadku nic to nie dało, bo książka strasznie mi się dłużyła. Praktycznie nic się w niej nie działo. Na końcu było trochę akcji, ale mocno przewidywalnej. Jestem świadoma, że autorka skupiła się głównie na psychice bohaterów. Próbuje wyczuć jak postąpiłaby matka w momencie gdy dowiaduje się, że jej dziecko jest mordercą. I on twierdzi, że jest niewinny. Uwierzyłaby mu? Zwłaszcza, że wszystkie dowody, które ona również próbowała zatrzeć wskazują na niego. Brakowało mi napięcia w tej książce, by przyciągnąć moją ciągłą uwagę. Zakończenia już można było na początku się domyśleć. To był taki mocny średniaczek, do szybkiego zapomnienia.
Erica Wright nie musiała ścierać ze ścian swojego domu napisu „MORDERCA“ od ponad roku. Życie powoli wracało do normy. Ale kobieta wie, że jej syn, Craig, wkrótce zostanie wypuszczony z więzienia. A wtedy z jej życia znów zniknie spokój. …BY MU UWIERZYŁA Erica nigdy nie wątpiła w niewinność Craiga – pomimo kłamstw, które mówiła dla niego lata wcześniej. Jednak gdy jej syn wraca do domu, od razu do...