Niestety nowa książka Beaty Majewskiej "Kim dla ciebie jestem?" kompletnie nie przypadła mi do gustu.
Susan jest bardzo młodą dziewczyną, która zachodzi w ciążę. Niestety, ojciec dziecka nie jest zadowolony z tego faktu i każe jej się pozbyć problemu. Su nie stać na tabletki wywołujące poronienie, więc szuka w galerii jelenia, który da się skusić na płatny seks by dziewczyna mogła dopłacić brakującą kwotę do tabletek. I tak spotyka Patricka, który nie dość, że jej nie wykorzystuje to jeszcze postanawia jej pomóc.
Czytałam już poprzednie książki autorki, które zostały wydane w @jaguar. Nie ukrywam, że tylko "Zapomnij, że istniałem" skradło moje serce. Reszta serii już była mocno średnia. Tym razem styl, który pisarka zastosowała kompletnie do mnie nie trafił. Główna bohaterka jest w moim odczuciu po prostu głupia. Ja wiem, że ma 17 lat i siano w głowie, ale przeskakiwanie od tandetnych hasełek do głębokich myśli mnie po prostu męczyło. To samo jeśli chodzi o Patricka. Sam nie wiedział czego chce. Mówił co innego, robił co innego, a jego władcze zachowanie w stosunku do Susan mnie zniesmaczyło. Nie mogę napisać, że książka jest zła. Bo autorka naprawdę dobrze pisze, historia miała ręce i nogi, bohaterowie wyraziści, ale to po prostu nie moja bajka. Dla mnie to było przerysowane i kłuło po oczach. Ale zachęcam do przeczytania i wyrobienia własnej opinii.
Klasyczna sytuacja – dwójka młodych ludzi i… wpadka.
Susan zwykle zachowuje się ulegle wobec Calvina, zdecydowanie przemocowego gościa, tym razem jednak przymuszona przez chłopaka do pozbycia się ciąży, staje okoniem. Trochę dlatego, że tak wyszło. Ale nie tylko dlatego. Mimo że nie ma gdzie mieszkać, nie ma pracy, na dodatek wie, że musi uciekać przed ojcem swojego dziecka, bo spotkanie mogłoby...