Elise Kova wiedziała, jak mnie podejść. Co może zrobić biedny cichy mol książkowy, kiedy podaje mu się taką bystrą pracownicę biblioteki jako główną bohaterkę i jeszcze obdarza się ją nieświadomą umiejętnością władania powietrzem? Toż to krok od uwielbienia! Strony ksiąg przewracane tylko jednym podmuchem wiatru? Proszę, ja też tak chcę!
Cała powieść skupia się na Vhalli. Nagle zaczynają się wokół niej dziać dziwne rzeczy, wpada w jakieś pałacowe intrygi, dowiaduje się na swój temat szokujących wieści - jednym słowem musi poważnie przeorganizować swoje życie i to w krótkim czasie. Prawdę powiedziawszy nie dziwię się, że czasem jest niekonsekwentna albo zachowuje się nieodpowiednio do sytuacji, bo widać, że dziewczyna jeszcze nie wie, co robić. Ogromnie miło mi było oglądać jej szybką, ale wymuszoną wydarzeniami przemianę ze zwykłej zahukanej uczennicy do pewnej siebie młodej wojowniczki. W tej postaci widać potencjał, w następnych częściach na pewno zawojuje świat i już nie mogę się tego doczekać.
Sporo informacji o świecie przedstawionym przewija się w rozmowach bohaterów i wychodzi to bardzo naturalnie, ale cały czas towarzyszymy jednej osobie, a mnie ciekawiła szersza perspektywa. Myślę, że to wszystko jeszcze przed nami. Czuć, że autorce zależało w równej mierze na dobrym zobrazowaniu rozkwitającego uczucia i to wyszło bardzo dobrze. Jeśli tylko czytelnik da się wciągnąć w ten romans, to serce na przemian będzie mu bić szybciej i nagle się zatrzymywać.
Ostatnie 100 stron czytałam jak na przyspieszonych obrotach, ale jednocześnie nie chciałam tak szybko rozstawać się z tą książką. Wiem, że ta pozycja nie jest idealna i wymagającego czytelnika może nie zadowolić, ale tak mi się spodobała, że nie mam nic przeciwko niedociągnięciom. Magia jest fascynującą sprawą, choć mogła być opisana lepiej. Niektóre wydarzenia wydały mi się odrobinę naciągane, ale znalazły później swoje uzasadnienie, więc niech będzie, że je akceptuję.
Książkę gorąco polecam miłośnikom fantastyki młodzieżowej!