Magia żywiołów, królewski dwór, wielka biblioteka, a do tego dwaj książęta.
Vhalla jest uczennicą w bibliotece w pałacu - i wiedzie tam spokojne życie wśród książek, aż do nocy, gdy dzięki niej udało się uratować księcia. Wtedy wszystko się zmienia i zaczyna ich łączyć pewna więź.
Świat przedstawiony w tym tomie skupia się na pałacu i zarysie zewnętrznego świata, z obietnicą rozwinięcia go w następnym tomie, na co bardzo liczę. W tym mam wrażenie, że wiele kwestii zostało opisanych raczej pobieżnie, lecz nie przeszkadza to w cieszeniu się lekturą i pochłonięciu jej na jeden raz. Magowie żywiołów od zawsze byli jednym z moich ulubionych motywów, więc już samo to mnie kupiło.
Choć początek mnie irytował za sprawą zachowania bohaterki, która powtarzała na początku schematy znane z innych młodzieżówek nie chcąc zaakceptować swojego powołania i negując zachodzące w jej życiu zmiany, nie trwało to zbyt długo i wkrótce mogłam się cieszyć jej historią.
Gdy jednak Vhalla przestała już roztrząsać się nad sobą zaczęło się robić ciekawie. Pokazała, że ma silną wolę i śmiałość i naprawdę ją polubiłam. To samo tyczy się księcia Aldrika - choć na początku nie pałałam do niego sympatią, teraz naprawdę go lubię! Zaczął mnie intrygować - choć z wierzchu jest przemądrzały, w środku naprawdę się troszczy, i to jest urocze. Chociaż nie można zapomnieć, że wciąż jest wojskowym, zdolnym zabijać z zimną krwią. I tak się pisze wielowymiarowe postacie
Akcja działa się bardzo szybko i nawet nie zauważyłam, kiedy minęły mi te wszystkie rozdziały. "Przebudzenie powietrza" naprawdę mnie wciągnęło! I zdecydowanie sięgnę po kolejne tomy, bo spodziewam się że może z tego wyniknąć coś genialnego.