Jestem zdania, że każda literatura, która zachęca tłumy do czytania, a swoją treścią nie czyni krzywdy, jest potrzebna. I taką książką jest dla mnie "Amerykański sen" pomimo, że nie gustuję w romansach. Patrycja chcąc rozpocząć nowe życie ucieka do Ameryki, zostawiając w Australii Maxa, który ją skrzywdził. Tam w końcu zdobywa odwagę, by żyć pełnią życia i rozwijać swoją pasję jaką jest gotowanie. Wygrywa prestiżowy konkurs kulinarny i to wydarzenie dodaje jej pewności siebie i sił do działania. Gdy wszystko zaczyna się układać, na scenę znów wkroczy niewygasłe uczucie do Maxa... Czy związek odżyje? Czy utracone zaufanie można łatwo odzyskać? Tu zacznie się istna zabawa w kotka i myszkę, aczkolwiek bardzo subtelna wbrew modnym ostatnio wulgarnym erotykom. To lubię - wciąga i fascynuje.
To taki jeden z wielu romansów, ciekawy, choć styl pisania pozostawia wiele do życzenia. Ma szansę znaleźć swoje fanki, raczej nie fanów. Fajna odskocznia od codzienności.
„Kolejna strata i kolejna szansa od życia. Historia lubi się powtarzać, zataczać kręgi... Pokochałam zbyt mocno, zbyt intensywnie, spłonęłam w żarze namiętności. Teraz odradzam się jak feniks i rozpoczynam nowe życie. Kolejny raz“.
Patrycja ze złamanym sercem wyjeżdża do Ameryki. Max zostaje w Australii. Przed nią nowe wyzwanie – bierze udział w telewizyjnym show kulinarnym, rywalizując o miano n...