Czasami w życiu potrzebne jest małe trzęsienie ziemi, byśmy przebudzili się, wyrwali z marazmu, zostawili to, co nas niszczy i więzi, porzucili wszystko w diabły i zaczęli od nowa. W nowym miejscu, wśród nowych ludzi. Takie otrzeźwienie choć czasem bolesne, jest nam potrzebne.
W takiej sytuacji znajdzie się Alicja, trzydziestodwuletnia bohaterka powieści pani Katarzyny "Podmiejski na koniec świata".
Alicja to mistrzyni w rozwiązywaniu problemów innych ludzi. Chętnie pomaga współpracownikom w pracy, niejednokrotnie wykonując za nich ich obowiązki. To kobieta, która nie potrafi być asertywna, a w sytuacji gdy musi zawalczyć o siebie i swoje interesy zamyka się w sobie i nie potrafi o nie walczyć. Jej życie prywatne też pozostawia wiele do życzenia. Bowiem Alicja marzy o założeniu domu, dzieciach, a jej chłopak, wieczny Piotruś Pan, nawet przez chwilę nie pomyśli o jej marzeniach i potrzebach. To typowy narcyz, zakochany sam w sobie. Dawno nie czytałam o takim egocentryku. To jak traktował Alicję, przyprawiało mnie o ból głowy i złość. Z rodzicami Ala także nie dogaduje się najlepiej, by ich uszczęślwić porzuciła swoje marzenia związane z rysowaniem i zajęła się zarządzaniem biznesem. Mimo wszystko Alicja jest zadowolona ze swojej pracy w Fashion of Warsaw, ale nie narzekałaby gdyby szef dał jej awans i podwyżkę.
Jednak pewnego dnia Alicja dostaje szansę, na którą tak czekała. Szef składa jej propozycję nie do odrzucenia. Miałaby udać się do rodzinnego miasta szefa, Grodziska Mazowieckiego i tam spróbować uratować pierwszą firmę szefa, BudWear. W zamian za pomoc i ratunek dla firmy czekałby na nią po powrocie awans i podwyżka. Alicja nie jest przekonana do tej propozycji. Niespodziewanie z pomocą w podjęciu ostatecznej decyzji przychodzi jej chłopak, Tymon. To co ujrzy Ala na imprezie firmowej Tymona będzie jak zimny prysznic. Załamana i zraniona dziewczyna postanowi przyjąć propozycję szefa i uciec jak najdalej od Warszawy i chłopaka, który tak ją zawiódł. Jak poradzi sobie Alicja w nowym miejscu wśród ludzi, których nie zna? Czy nauczy się mówić nie, czy nauczy walczyć o swoje, a wreszcie czy jej złamane serce da sobie szansę na nowe uczucie? Tego wszystkiego dowiecie się sięgając po "Podmiejski na koniec świata".
Ta powieść to wspaniała gratka dla wszystkich fanów ciepłych opowieści obyczajowych. Główna bohaterka to przeurocza, przesympatyczna dziewczyna, która niczym Bridget Jones, zacznie walczyć o swoje plany i marzenia, która zacznie wszystko od nowa w nowym miejscu. Książka ta jest pełna ciepła, pozytywnych emocji, czytając prawie cały czas się uśmiechałam. Pozytywną energię wnosi tu prócz głównej bohaterki, postać Gosi, właścicielki uroczej kawiarni w Grodzisku Mazowieckim, bardzo spodobał mi się pewien pomysł na który wpada Ala by zachęcić ludzi do odwiedzania kawiarni Gosi, nic dziwnego, przecież kocham czytać
nie mogłoby być inaczej ! A także mąż Gosi, Darek. Sympatyczną postacią jest też na pewno Piotr, sąsiad Ali w Grodzisku. Ale całe show kradną kudłaci, czworonożni bohaterowie ! Podbili moje serducho, Mefisto, Azor i Łajka to najcudowniejsze psiaki pod słońcem, pokochałam tych łobuziaków całym sercem ! Z bohaterów średnio przypadli mi do gustu pracownicy BudWearu, no i Tymon !
"Podmiejski na koniec świata" to spowita w błękitne okładki wzruszająca, ciepła, pozytywna opowieść o zaczynaniu od nowa, o pstryczkach w nos od losu, który poprzez nie daje nam szansę na coś lepszego, to przeurocza historia o walce z kompleksami, ze słabościami i o akceptowaniu siebie takimi jakimi jesteśmy. Wspaniała historia, idealna dla miłośników powieści obyczajowych. Ja jestem zauroczona i zachwycona ! Polecam !
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.