Światła września - Carlos Ruiz Zafon

Recenzja książki Książę Mgły: Światła września
Carlos Ruiz Zafon należy do moich ulubionych autorów - takich, po których książki sięgam dosłownie w ciemno wiedząc, że mnie nie zawiodą. Z twórczością pana Zafona spotkałam się po raz pierwszy podczas lektury "Cienia wiatru" - książki pełnej magi, która oczarowała mnie od pierwszej strony. Od tamtego czasu miałam okazję przeczytać jeszcze "Grę anioła" oraz "Pałac Północy". Ta ostatnia książka jest jedną z czterech jego pierwszych powieści, które pan Zafon napisał z myślą o młodzieży. Do tej grupy należy przeczytana przeze mnie ostatnio książka "Światła września" - trzecia w kolejności książka w dorobku autora, napisana w 1996 roku.

Simone Sauvelle wraz z mężem oraz dwójką dzieci - Irene i Dorianem mieszka w Paryżu. Cała rodzina żyje dostatnio i niczego im nie brakuje. Wszystko zmienia się po śmierci męża Simone - Armanda, który pozostawił rodzinę z olbrzymimi długami zaciągniętymi u wierzycieli. Prowadzone do tej pory życie rodziny wywraca się o 360 stopni - dotychczasowi przyjaciele odwracają się od nich, a biedna Simone stara się jakoś wiązać koniec z końcem, co niestety nie jest proste. Po roku bardzo ciężkiego życia los w końcu uśmiecha się do rodziny Sauvelle za sprawą dawnego przyjaciela męża Simone - monsieur Leconte. Dzięki jego koneksjom Simone znajduje zatrudnienie u ekscentrycznego wynalazcy i fabrykanta zabawek - Lazarusa Janna. Rodzina wyjeżdża do Normandii, do małego nadmorskiego miasteczka o wdzięcznej nazwie Błękitna Zatoka, gdzie zamieszkuje w Domu na Cyplu, a Simone rozpoczyna pracę jako ochmistrzyni w posiadłości fabrykanta - Cravenmoore. Rezydencja Lazarusa wywiera na Simone i jej dzieciach najgorsze wrażenie - czują, że są obserwowani w tym dziwnym miejscu wypełnionym armią mechanicznych zabawek. Wkrótce w spokojnym dotąd miasteczku dochodzi do niewyjaśnionego morderstwa... Czyżby Cravenmoore nie było zwykłą fabryką zabawek? Czy rezydencja Lazarusa jest w rzeczywistości siedliskiem dawno uśpionych mrocznych sił z przeszłości? Jedynie dwie osoby mają odwagę zmierzyć się ze złowrogą tajemnicą - dwójka nastolatków: Irene oraz Ismael, miejscowy chłopak. Czy im się to uda? I z czym tak naprawdę będą mieli do czynienia? Tego dowiecie się sięgając po "Światła września"!

Historię stworzoną przez autora poznajemy z perspektywy każdego z głównych bohaterów powieści - Simone, Irene, Ismaela oraz Doriana. Ich opowieści następujące kolejno po sobie uzupełniają się wzajemnie tworząc całość historii. Książka podzielona jest na rozdziały, a te z kolei na małe części, z których każda jest opowiadana z perspektywy innej osoby. Akcja toczy się wartko i nie pozwala się nudzić czytelnikowi dzięki pewnemu zabiegowi, jakiego dopuścił się autor książki. Opowieść jednego bohatera urywa się nagle bez wyjaśnienia, przerwana narracją z perspektywy kolejnego z bohaterów, by ponownie się urwać i wrócić do niedokończonego wątku pierwszej postaci. Dzięki temu czytelnik przez cały czas pozostaje w napięciu i oczekiwaniu na wyjaśnienie niedokończonych wątków. Zabieg bardzo skuteczny, osobiście nie potrafiłam oderwać się od lektury. Dodatkowo powieść rozpoczyna się i kończy w formie listu, napisanego przez jedno z dwójki głównych bohaterów - tj Irene i Ismaela.

Bohaterowie oraz otoczenie, w którym się znaleźli są doskonale przedstawione. Przemierzając zakątki Błękitnej Zatoki, czy też rezydencji fabrykanta jesteśmy w stanie doskonale wyobrazić sobie te miejsca, dzięki wielu szczegółom opisanym przez autora. Mamy również okazję poznać mentalność samych mieszkańców. Dzięki tylu szczegółom dowiadujemy się np o Błękitnej Zatoce, że jest to miejscowość, w której "kichnięcie czy podrapanie się w nos było natychmiast powszechnie komentowane, jak miasteczko długie i szerokie, i to przez kilka dni. Tu każde przeziębienie było wiadomością, a wiadomości były bardziej zaraźliwe niż przeziębienie". To samo tyczy się samych bohaterów - są doskonale nakreśleni, poznajemy zarówno ich cechy zewnętrzne, upodobania, jak i psychikę.

W książce mamy do czynienia ponownie z dawno skrywaną tajemnicą, wielkim sekretem, który dla dobra bohaterów nie powinien był ujrzeć światła dziennego. Nastrój grozy towarzyszy naszym bohaterom na każdym kroku. W powieści znalazło się jednak miejsce na wątek miłosny, bynajmniej mamy przedstawione jej dwa aspekty - miłość szczęśliwą, ale i tę iście tragiczną, która dała początek wszystkim nieszczęściom, z jakimi mamy do czynienia w książce.

"Światła września" to książka, którą mogę ze spokojnym sumieniem polecić każdemu fanowi Carlosa Ruiza Zafona - autor ponownie nie zawiódł moich oczekiwań. Jeśli ktoś lubi powieści skrywające jakieś tajemnice, zagadki z przeszłości, które należy rozwiązać, gdzie w kącie czai się mrok... to będzie lektura dla niego. Z pewnością nie zmarnujecie swojego czasu poświęcając go na lekturę "Świateł września". Naprawdę warto!

recenzja pochodzi z mojego blogu: http://magicznyswiatksiazek.blogspot.com/2012/05/23-swiata-w...
0 0
Dodał:
Dodano: 02 V 2012 (ponad 13 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 282
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 41 lat
Z nami od: 12 IV 2012

Recenzowana książka

Książę Mgły: Światła września



Okrutna tajemnica wspaniałej nadmorskiej rezydencji pełnej wielu ponurych wspomnień tajemniczy i groźny stwór zamieszkujący normandzki las Cavenmore tę powieść mógłby napisać młody Julian Carax, bohater Cienia wiatru Jest rok 1936, Simone Sauvelle po śmierci męża zostaje praktycznie bez środków do życia. Dzięki pomocy sąsiada udaje jej się dostać pracę jako ochmistrzyni normandzkiej rezydencji La...

Ocena czytelników: 4.82 (głosów: 66)
Autor recenzji ocenił książkę na: 6.0