Recenzja książki Myron Bolitar: Najczarniejszy strach
"Najczarniejszy strach" to bardzo zwięźle napisana, pełna świetnych dialogów i pochłaniającej uwagę tajemnicy, książka.
Tym razem jednak żarty, czy też bezczelne docinki Myrona nie śmieszyły mnie tak bardzo jak w poprzednich tomach.
Akcja toczy się szybko, mamy liczne suspensy a długość scen jest różna.
Bohaterowie są znakomicie nakreśleni słowa które wypowiadają w zupełności przekonują do ich autentyczności. Autor nie zagłębia się w opis charakterów tych postaci.
Nie jest to ambitna książka, pisarz nie dzieli się ciekawymi, odkrywczymi spostrzeżeniami. Zdarza się że opisuje rzeczy mało ważne, jak wystrój mieszkań.
Akcja powieści toczy się w okolicach Nowego Yorku, jak zwykle autor nie podaje konkretnych dat, ale łatwo się domyślić że tłem akcji są czasy współczesne.
Raczej polecam tę powieść, fanom Harlana Cobena powinna się spodobać. Ja jednak zaczynam mieć przesyt, bo to dla mnie już trzynasta pozycja autora. Stawiam 7/10.
Opis:
Na Myrona jak grom spada wiadomość, że ma nieślubnego syna, którego istnienia nawet nie podejrzewał. Co więcej, Jeremy choruje na rzadką odmianę białaczki - by go uratować, konieczny jest przeszczep szpiku kostnego. Niestety, jedyny zarejestrowany dawca, niejaki Taylor, przepadł bez śladu. Myron ustala jego prawdziwe nazwisko - Lex. Ale Lex jest nieuchwytny, a podający się za niego człowiek...