Po książkę sięgnęłam przypadkiem, bo książka przeznaczona jest przede wszystkim dla młodszych czytelników, ale muszę przyznać, że było warto. To bardzo pozytywna opowieść przygodowa z elementami fantastyki (a może niekoniecznie) i potraktowana z niezwykłym poczuciem humoru. O ile główny bohater - Bybołów, arcyrzadkie zwierzę, którego prawie nikt nigdy nie widział i które na dodatek pachnie kadzidłem może się wydawać trochę nierealny, o tyle sposób w jaki postrzega świat 10-letnia dziewczynka Sara, która chcąc nie chcąc została opiekunką Bybołowa, wydaje się być bardzo trafny, a wręcz błyskotliwy. Przecież dzieci rozumieją bardzo dużo i nade wszystko kochają przygody. Rafał Witek zawarł w opowieści wszystko czego potrzeba prawdziwej przygodówce, jest spisek, ucieczki, walka o ratowanie Bybołowa, obława członków FOBI, egzotyczne miejsca, dobre zakończenie i wreszcie odpoczynek. Ale przede wszystkim duży plus za dobre poczucie humoru, bo muszę przyznać, że zdarzyło mi się uśmiechać czytając, a to mówi samo za siebie.
„Podobno w okolicy grasuje Bybołów. W jakiej okolicy? Zachodzi obawa, że w najbliższej.” Sara Szczęściara i Kuba Rozróba muszą nie tylko Bybołowa zlokalizować, ale także go uratować. Z odległej wyspy Poka-poka z pomocą nadciąga profesor Gładkostópka. I sprawa może byłaby prosta – gdyby nie to, że Bybołów jest zwierzęciem arcyrzadkim, i że na jego życie czychają inni - otwarcie… i skrycie. Niesłych...