Na "Coś się kończy, coś się zaczyna" składa się osiem opowiadań fantastycznych.
Po trzy fantasy i horrory i dwa z gatunku science-fiction. Ukazywały się w czasopismach "Fantastyka" i innych zinach na przestrzeni lat 1988 - 2000. Każde ma swoją stylistykę, każde traktuje o innych tematach. I prawie wszystkie prezentują wysoki poziom literacki.
Najbardziej podobały mi się "Złote popołudnie" i "Tandaradei!". To pierwsze jest zwięźle, klarownie napisane i bardzo przyjemne. Narratorem jest kot, niezwykły, mądry i awanturniczy kot Chester. A samo opowiadanie jest ścisłym nawiązaniem do "Alicji w krainie czarów".
Drugie, czyli "Tandaradei!", to raczej lekki horror. Nie tak straszny jak "Muzykanci" ale jednak straszy. Mamy tu niezwykłą, gęstą atmosferę, zdarzenia które przyciągają uwagę i elektryzują.
Zdecydowanie nie podobali mi się "Muzykanci". Nie lubię rzeźni. Szczególnie gdy ofiarami są zwierzęta w tym wypadku koty. Rozczarowało mnie tytułowe opowiadanie. Występują tu postacie z Wiedźmina. Jednak ta nowela nie przykuła mojej uwagi.
Jeśli chodzi o ocenę całego zbioru to miałem mały problem. Jednak w związku z licznymi drastycznymi scenami i bardzo pesymistyczną oceną ludzkiej kondycji moralnej stawiam zaniżone 6/10.
stron: 304
okładka: miękka
wydanie: I
Sapkowski ma fenomenalny dar narracji, wymyślania sensacyjnych wydarzeń, tworzenia sugestywnego nastroju, stopniowania napięcia. Tudzież błyskotliwe, z lekka cyniczne poczucie humoru: trzeźwiące, pozwalające tropić mniej lub bardziej zakamuflowane kpinki, odniesienia, cytaty. Wśród licznych talentów Andrzeja Sapkowskiego jednym z najbardziej olśniewających j...