"Inwigilacja" to lekko napisany kryminał prawniczy, będący piątą częścią przygód Chyłki i Zordona. Książkę czyta się niezwykle szybko, wciąga a poza tym dużo tu humoru.
Autor przedstawia nam jak zwykł to robić do tej pory, brutalny, bezwzględny, zapalczywy prawniczy świat. Ani adwokaci, ani ich przeciwnicy nie przebierają w środkach.
Tym razem Chyłka podjęła się obrony osoby podejrzewanej o zamach. Muzułmanina, będącego Polakiem, przybranym dzieckiem państwa Lipczyńskich. Piętnaście lat wcześniej rodzina wyjechała na wakacje do Egiptu. Tam Przemek w niewyjaśniony sposób zniknął, niczym kamfora która się wywietrzyła.
Miejscami jest nudnawo, ale co jakiś czas pisarz serwuje nam literacką bombę.
Nie jest to ambitna pozycja, napisano ją prostym językiem, co nie gdzie wstawiając, młodzieżowy slang i trochę anglicyzmów. Z książki można dowiedzieć się trochę z dziedziny prawa i poznać nieco islam.
Po raz kolejny postać Chyłki mnie irytowała, z drugiej strony podziwiam ją za pracowitość i upór.
Prawniczka jest w ciąży, w którą zaszła w pijanym amoku.
Od kiedy się tego dowiedziała przestała tankować i palić Marlboro.
Mówi o swoim dziecku pasożyt, tasiemiec, obce ciało.
Nie wie kim jest ojciec, przynajmniej nie zamierza usunąć ciąży.
Tak więc łatwo zauważyć że pan Remigiusz jest liberałem.
Polecam tę powieść fanom Remigiusza Mroza, który jest tutaj w formie. Stawiam zasłużone 7/10.
Chłopak, który zaginął kilkanaście lat temu na wakacjach w Egipcie, odnajduje się na jednym z warszawskich osiedli. Posługuje się innym imieniem i nazwiskiem, i mimo że rodzice rozpoznają w nim syna, on sam utrzymuje, że nie ma z zaginionym nic wspólnego.
Sytuację komplikuje fakt, że po przejściu na islam i powrocie do Polski mężczyzna znalazł się na celowniku służb. Gdy pojawiają się zarzuty, że...