Szczerze mówiąc trochę obawiałam się czytania tej książki. Heksalogia podobała mi się tak bardzo, że bałam się, że „Cud miód malina” jej nie dorówna. Poza tym na ogół nie czytam opowiadań bo ciężko mi się zaangażować w tak krótką formę. Okazało się jednak, że wszystkie obawy były zbędne. Książka jest cudowna i polecam ją tak samo jak serię z Dorą. Opowiadania są różnej długości, niektóre mają nawet blisko 100 stron także nie miałam problemu z wkręceniem się w czytanie. Dodatkowo nie stanowią zupełnie oddzielnych historii, przez co miałam wrażenie jakbym z nowym opowiadaniem zaczynała po prostu nowy rozdział. Bardzo mnie zdziwiło to, że moim ulubieńcem zostało najkrótsze z nich. Uwielbiam dosłownie wszystkich bohaterów z tej książki, a przede wszystkim Narcyzę. Już nie mogę się doczekać czytania kolejnych książek pani Anety, całe szczęście że jest ich sporo. Pióro tej autorki jest czymś nie do podrobienia. Jej książki czyta się dosłownie jednym tchem. Mam wrażenie, że ten zbiór opowiadań będzie dobry na początek dla osób, które chcą zacząć czytać książki tej autorki ale nie są przekonani do całej serii. Bardzo chętnie przeczytałabym drugi tom i mam nadzieję, że powstanie jeszcze coś dotyczącego tej magicznej i sarkastycznej rodziny. Oczywiście 5/5 gwiazdek
Mówią, że z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciu... Nie z tą!
Zresztą spróbujcie ustawić klan Koźlaków do fotografii. Powodzenia!
Koźlaczki – wiedźmy, kobiety magiczne i sarkastyczne, nie poprzestają na półśrodkach i kiedy trzeba, idą na całość. Są nieobliczalne, ale mieszkańcy Zielonego Jaru wiedzą, że zawsze mogą na nie liczyć.
A każda z nich może liczyć na resztę rodziny. Na dobre, złe...