Z niektórych książek się nie wyrasta. Dla mnie taką serią są „Zwiadowcy” Johna Flanagana. Zachwycają mnie już od jedenastu lat, więc oczywiście nie mogłam pominąć i najnowszej, piętnastej już księgi „Zaginiony książę”.
Niezapomnianych wrażeń dostarcza nam tu brawurowa wyprawa Willa i jego uczennicy Maddie do kraju Gallów. Pod przebraniem wędrownych rybałtów mają za zadanie dotrzeć do grodu chciwego barona i odbić z jego rąk przetrzymywanego siłą młodego księcia. Tym razem, by pozostać niezauważonym, nie muszą się ukrywać, a wręcz przeciwnie, zabawiając w karczmach swoim śpiewem i rzucaniem nożami skutecznie odwracają uwagę od prawdziwego celu misji.
Jak zawsze z przyjemnością zanurzyłam się w świecie zwiadowców, pełnym intryg, walk i niebezpieczeństw. I jak się okazało ta część stanowi jedynie połowę opowieści i kończy się w takim momencie, że od razu chciałoby się przeczytać kontynuację. Mam nadzieję, że nie będę musiała długo na nią czekać, a miejsce na półce dla niej na pewno się znajdzie.
Zwiadowca Will i jego uczennica Maddie wyruszają na daleką wyprawę, za morze, do kraju, gdzie nie można ufać nikomu – nawet królowi.
Król Gallii, Philippe, zwrócił się do króla Duncana z prośbą o pomoc: jego syn został zakładnikiem żądnego władzy barona, który stawia twarde warunki. Gallijski król ma nadzieję, że Duncan wyśle jednego ze zwiadowców, by uratował chłopca.
Will i Maddie idealnie nad...