Autor zabiera nas w swój świat, w którym poznamy, jaka droga czeka żołnierza pragnącego dołączyć do GROM-u. A trzeba przyznać, że nie jest łatwo. Ciągłe treningi, wyrzeczenia, poświęcenie to dopiero początek długiej drogi, na której końcu czeka nasz cel.
Od pierwszych stron widać, że żołnierskie życie to prawdziwa pasja Puwalskiego. Naprawdę kocha to, co robi i pewnie chciałby, by każdy odnalazł taką drogę w swoim życiu. Jeśli chodzi o samą fabułę, to nie powinniśmy spodziewać się tutaj historii samej organizacji. Nie, ta książka to po prostu biografia, w której autor opowiada o swojej ścieżce, jaką musiał pokonać, by dostać się w końcu do GROM-u. Jednak nie sprawia to, że historia jest mniej godna poznania.
Co do wad, to jest ich kilka. Czasami można się już znudzić opisami treningów i selekcji, które wyglądają niemal identycznie. Do tego opis i określenie gatunku jako literatura faktu moim zdaniem wprowadza niepotrzebny zamęt. Biorąc się za lekturę, spodziewałam się innej historii, niż otrzymałam. I jeszcze kilka niedokończonych opowieści dotyczących akcji w terenie. Rozumiem, że autor musiał pewne sprawy zachować w sekrecie, ale zamiast pozostawiać otwarte zakończenie, mógł po prostu o danej sytuacji nie wspominać.
Jednak sądzę, że warto sięgnąć po tę książkę i poznać historię człowieka, który pomimo różnych trudności potrafił wytrwale dążyć do obranego celu. Mógł poddać się na każdym etapie, a jednak szedł coraz dalej i dalej, by spełnić swoje marzenie.