Lubię od czasu do czasu przeczytać dobry romans, ale o to ostatnimi czasy ciężko. Staram się wybierać książki z tego gatunku zagranicznych autorek, ale często pod obco brzmiącymi nazwiskami, kryją się polskie pisarki. Tak było i tym razem. Skończyłam książkę "Grzech" Gabrieli L. Orione. I jak poszło tym razem?
Olivia i Patrycja znudzone swoim życiem w Polsce wyjeżdżają do Włoch by tam popracować jako panie do towarzystwa. Codziennie wieczorem stawiają się w klubie o określonej godzinie i mają zabawiać bogatą klientelę, której wiek to przeważnie 60 plus. Im więcej klient wyda w lokalu, tym więcej dziewczyny zarobią. Olivia wpada w oko Salvatore, naprawdę zamożnego starszego Pana, który postanawia wziąć ją pod swoje skrzydła, obsypując kasą i prezentami mając nadzieję, że skusi się ona na związek z nim. A w tym czasie nasza bohaterka poznaje Simone, bardzo tajemniczego i niebezpiecznego typa, któremu ona również wpada w oko. Jakie decyzje podejmie Olivia?
Chciałabym mieć tak beztroskie podejście do życia jak Olivia i Patrycja. Wyjechały do nieznanego miasta, są młode, śliczne i pakują się ufnie w takie sytuacje, że na moje w prawdziwym życiu już by zostały co najmniej uprowadzone, jak nie jeszcze coś gorszego 🙈 Książka była napisana w miarę okej. Nie było dużo przerysowanych sytuacji, język jest dostępny, czytało się szybko. Jest to typowy i przewidywalny romans. Niestety nie polubiłam żadnej z postaci. A Patrycję już w szczególności. Dosłownie szczyt głupoty i nieodpowiedzialności. Ma dziecko w Polsce, ale to co wyprawia we Włoszech przyprawia o ból głowy. Cała historia jest niesamowicie płytka i nie wywołała u mnie żadnych emocji. Ostatnie strony czytałam już żeby po prostu skończyć. Nawet sceny seksu były mocno oszczędne i brakowało w nich polotu. Może jestem naiwna, ale wiem, że romanse potrafią przyprawić mnie o zawrót głowy, ale jak na razie takich książek jak na lekarstwo. No nic, szukam dalej. A po kontynuację tej serii na pewno nie sięgnę.