No i kolejna powieść Ashley Poston już za mną!
Ścieżki Rosie, nastolatki z małego miasteczka, i Vance'a, nastoletniej gwiazdy Hollywood obecnie ukrywającej się przed paparazzi w owym miasteczku, krzyżują się, a drogocenna książka zostaje zniszczona. Teraz Rosie musi odpracować dług w biblioteczce. Czy między dziewczyną a gburowatym gwiazdorem zrodzi się uczucie?
Tym razem autorka sięgnęła po „Piękną i Bestię” i po wyciśnięciu z baśni ile się da stworzyła „Zaczytaną i bestię”. Co z tego wyszło? Książka mało przypominająca oryginalną baśń, ale dla mnie to nawet lepiej, bo jej... nie lubię. Według mnie to idealny przykład przypadku syndromu sztokholmskiego...
W powieści nie brakuje oklepanych motywów. Przykład? Dwójkę głównych bohaterów złapał deszcz. No bardziej powtarzalnego motywu być już nie mogło! Ale mimo to i tak świetnie czytało mi się tę powieść. Zasługa w tym jest na pewno w przyjemnym stylu pisania autorki. Dzięki niemu książki się nie czyta, a wręcz pochłania!
Przy recenzji tej książki trzeba też wspomnieć o innym bohaterze, Quinn. Jest to postać niebinarna. Jest to moja druga powieść, w której pojawia się taki bohater (pierwszą była „Smocza perła” autorstwa Yoon Ha Lee). Moim zdaniem tłumacze i pierwszej, i drugiej książki dobrze poradzili sobie z tłumaczeniem.
A jak reszta bohaterów? Cóż, Vance niezbyt przypadł mi do gustu. Z oczywistych powodów wiem, że musiał mieć dość „bestialskie” zachowanie, ale mimo to mnie irytował. Zmieniło się to dopiero pod koniec, ale i tak tylko w minimalnym stopniu. Inaczej sytuacja wyglądała z Rosie. Z nia polubiłyśmy się od pierwszych stron!
W książkach Ashley Poston podoba mi się również to, że autorka stara się, by z jej książek wynieść coś więcej niż tylko miło spędzonych kilku godzin. Tym razem poruszyła takie tematy jak uszanowanie czyichś decyzji, strata, próba zmiany. No i oczywiście wątki LGBT (niebinarność Quinn nie jest jedyną reprezentacją osób LGBT w powieści). Bardzo szanuję za to autorkę, a kocham ją jeszcze bardziej za to, że wychodzi jej to tak naturalnie, bez zbędnej przesady.
Podsumowując – polecam Wam „Zaczytaną i bestię”. Może nie będzie to Wasza ulubiona książka. Może nawet nie znajdzie się w Waszej topce ulubionych powieści. Może czasem będziecie przewracać oczami. Jednak gwarantuję Wam, że spędzicie przy tej książce miło czas. I że nie jeden raz wywoła uśmiech na Waszej twarzy, tak jak to było w moim przypadku.