Nienaturalna śmierć księdza, w hotelu - brzmi bardzo intrygująco. Co takiego kryje za sobą książka Szaniec?
Sierżant Wiera zostaje wezwana do nagłego zgonu, gościa jednego z hoteli. Na pozór denat wygląda tak jakby zmarł z przyczyn naturalnych lecz, jedna karteczkę z bardzo dziwna wiadomością, wzbudza podejrzenia komisarzy. Dodatkowo znalezione wkłócie, wręcz upewnia śledczych co do udziału osób trzecich... Jaka okaże się prawda?
Szaniec... Moim pierwszym skojarzeniem z książką okazał się słynny Wilczy Szaniec, i coś w moim rozumowaniu było prawidłowego, gdyż autorka wprowadziła swoją akcje w miejsce niezwykle. Miejsce, w którym Armia Czerwona miała swoją historię ( zachęciło mnie to do poszukiwań czy takie miejsce faktycznie istniało)
Choć akcja osadzona jest w czasach współczesnych, sama nazwa hotelu Szaniec wzbudziła we mnie pewien szacunek co do powiązań historycznych. Piękne uczucie!
Fabuła książki jest dość kontrowersyjna. Nie chodzi tutaj o samą zbrodnie, która dla mnie wydała się bardzo prostym i szybkim pozbawieniem życia drugiego człowieka. Autorka podjęła się bardzo trudnego tematu, jakim jest zjawisko pedofilii w kościele. Już na samym początku kiedy doszło do dialogu pomiędzy oprawcą a księdzem- ofiarą, podejrzewałam o czym będzie to książka. Natomiast autorka, nie poprzestała jedynie na temacie relacji ksiądz pedofil. Pokazała także skutki wychowywania się w rodzinie gdzie przemoc stosowana jest niemal codziennie. W zasadzie dla mnie te momenty były, najbardziej bolesne, gdyż to komisarz Wiera miała za sobą tak traumatyczne przeżycia, a to ona wiodła prym w całej powieści. Co do samej zbrodni oraz jej śledztwa muszę przyznać że czegoś mi brakowało. Nie czułam napięcia, podczas szukania sprawcy, często myliłam postaci a także same wydarzenia wydawały mi się bardzo chaotyczne. Denerwowały mnie momenty w których toczyła się rozmowa pomiędzy śledczymi, nagle narrator wtrącał jaką anegdotę z przeszłości, która w zasadzie nie wnosiła nic szczególnego w sam tekst, natomiast powodowała moje pogubienie się w faktach. To co mi się podobało to zagadkowość. Podawane fakty, nie okazywały się oczywiste zaś niespodziewane zwroty akcji kilka razy mnie zdziwiły
Charakterystyka postaci, nie była dla mnie dość oczywista. Sierżant Wierę, jak najbardziej jestem w stanie opisać jako kobietę z trudną przeszłością, posiadającą jasny cel w życiu jakim jest pomoc ofiarom przemocy, ale także w jakimś stopniu arogancką. Jako arogancką, odebrałam ją w momencie przesłuchiwania uczestników zjazdu w hotelu, w którym miało miejsce zabójstwo. Natomiast drugiego komisarza niestety nie jestem w stanie scharakteryzować... Emocje brały górę w momencie kiedy komisarz Wiera wracała do wspomnień z dzieciństwa, ale także w momentach kiedy sytuacja zaczynała się klarować. Przemawiała przeze mnie złość, smutek, ból ale także współczucie. Tych emocji było wiele, natomiast pojawiły się dopiero w połowie książki. W pewnym stopniu Szaniec okazał się dla mnie trudną książką. Pierwszy raz od dłuższego czasu miałam problemy z czytaniem i skupieniem się na podawanych wątkach. Styl autorki okazał się nie być prosty, a wręcz chaotyczny. Wiele razy musiałam się domyślać o co chodzi autorce w danym momencie, zaś dialogi bardzo krótkie i troszkę oderwane od rzeczywistości. Wydaje mi się że autorka nie wykorzystała pełnego potencjału fabuły. Spokojnie mogłoby się w niej pojawić jeszcze parę innych ciekawych wątków, podsycających ciekawość czytelnika. Natomiast polecam przeczytać tę lekturę, gdyż otwiera oczy na pewne problemy!