O pornografii nie mówi się głośno. Choć każdy dorosły (żeby tylko) zna ten termin doskonale, a pewnie zdecydowana większość z niej korzysta, nadal jest to temat tabu. Odważnego zadania podjął się Daniel Wołyniec, wybierając na swój literacki debiut książkę właśnie o branży porno.
Autor w swojej powieści przedstawia życiorys Danny’ego, którego marzeniem jest zostać scenarzystą filmowym w Los Angeles. Wykształcony, młody Polak jest pełen nadziei na to, że jego amerykański sen się spełni, w końcu Ameryka to kraj pełen możliwości. Z czasem Danny rzeczywiście trafia na plan zdjęciowy. Problem polega jednak na tym, że nie jako scenarzysta filmowy, a aktor. W dodatku ma zagrać w filmie pornograficznym. „Super!” powiecie. No nie do końca. Mężczyzna ma być statystą, czyli ma zrobić dobre tło do docelowej sceny w produkcji. I ta z pozoru niewinna decyzja, całkowicie zmienia jego życie. W jaki sposób? Przekonajcie się sami.
Książka dzieli się na teoretyczne rozważania na temat branży porno oraz część fabularną, która przybliża nam drogę Danny’ego do miana Loosera z Pure Videos. Mnie zdecydowanie bardziej podobały się te fragmenty, zawierające fakty i ciekawostki o produkcji filmów pornograficznych, o ich podziale oraz osobach, które są potrzebne do ich powstania. Rozważania autora nad statusem gwiazd porno, ostracyzmie wobec nich wśród reszty społeczeństwa to w mojej ocenie, naprawdę bardzo trafne i ciekawe założenia. Autor również pokazuje nam jakie korzyści, ale i zagrożenia płyną z oglądania filmów o takiej tematyce. Stawia dość odważne tezy, które umie doskonale wyjaśnić czym skłania czytelnika do refleksji.
Część fabularna pozwala nam na chwilę odpocząć od natłoku myśli i śledzić karierę Danny’ego jako aktora nieseksualnego.
Podobał mi się gawędziarski styl w jakim książka jest napisana. Nadaje jej to lekkości i sprawia, że czyta się ją zaskakująco dobrze. Daniel Wołyniec doskonale bawi się słowami, używając zwrotów dwuznacznych lub trafnie przywołując tytuły oraz fragmenty ze znanych (lub nie) piosenek, książek, filmów puszczając w ten sposób oko do czytelnika. Skraca to dystans między twórcą, a odbiorcą.
Męczyło mnie jednak wtrącanie do praktycznie każdego zdania, słów albo nawet całych zwrotów, w języku angielskim. Może i jest to język znany prawie każdemu, i rzeczywiście wkrada się on w naszą ojczystą mowę poprzez spolszczenie poszczególnych słów. Jednak mnie to początkowo denerwowało i utrudniało lekturę. Mam również wrażenie, że ilość stron w książce jest trochę przesadzona. Zanim dojdziemy do sedna opowieści, która w sumie najbardziej nas ciekawi, musimy się zmagać z bardzo mocno rozwleczonym początkiem, który mnie trochę zmęczył i znudził.
„Man size” to odważna powieść poruszająca tematykę, z którą każdy się zetknął, ale nie każdy chce się do tego przyznać. Takich oporów nie ma Daniel Wołyniec, który przedstawia nam jak wygląda kręcenie filmów porno od kuchni.
Dzieląc powieść na fragmenty teoretyczne i fabularne, przybliża nam realia branży porno i opisuje historię aktora statysty, który stał się sławny.
Powieść jest oryginalna i skłania do refleksji, a gawędziarski styl prowadzenia narracji, skraca dystans między autorem, a czytelnikiem. Jeśli lubicie książki napisane z ogromnym poczuciem humoru, które jednocześnie poruszają ciekawe tematy rozkładając je na czynniki pierwsze, polecam zwrócić uwagę na tę książkę.
Nadal jestem ciekawa czy postać Danny’ego jest fikcją literacką, czy może alter ego autora?