Muszę przyznać, że początek książki był strasznie ciężki jak dla mnie. Powodem tego jest to, że nie czytałam pierwszego tomu.
Jednak im dalej czytałam tym, co raz chętniej zagłębiałam się w historię mieszkańców Ulicy Wierzbowej.
Uroczyn jest małą miejscowością gdzie każdy, każdego zna. A mieszkańcy nie raz nawzajem sobie pomagają, choć bywają też „złośliwe sąsiadki”.
W takiej na pozór spokojnej powieści autorka porusza wiele trudnych tematów. Zaczynając od rozwodu, dziecka z chorobą DOWNA a na nieodwzajemnionej miłości kończąc.
Historia jest naprawdę przyjemna w czytaniu, choć z początku myślałam „ee.. to raczej nie dla mnie”. Bardzo się cieszę ze nie zaprzestałam czytania tej książki, bo tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że nie należy oceniać książki, gdy się jej do końca nie przeczytało.
Powieść jest bardzo realistyczna, nie raz miałam wrażenie, iż czytam o własnych sąsiadach, i że sama mieszkam gdzieś pomiędzy Panią Florą, panią Jolą a Ryneczkiem.
Okładka książki jak dla mnie, to wymarzony ogród. Marzy mi się taki taras, gdzie mogłabym przyjmować sąsiadów. Jednak po pierwsze, kto by dbał o te roślinki w moim ogrodzie (ja nie mam ręki do kwiatów) a po drugie raczej już się chyba nie praktykuje odwiedzania sąsiadów. Każdy żyje swoim życiem.
Książka wewnątrz jest również bardzo estetycznie wydana. Czcionka jest nie za duża, nie za mała taka w sam raz, a każdy rozdział zaczyna się od przepięknej grafiki.
Książkę czytało mi się naprawdę przyjemnie. Historia na pewno przypadnie do gustu dojrzałym kobietom (młodszym paniom może się tu po prostu za mało dziać), aczkolwiek nie mówię, że młodsze pokolenie nie może jej przeczytać jak najbardziej, jeśli tylko lubicie takie spokojne powieści to polecam. Koniecznie zacznijcie od pierwszego tomu.
Ja z ogromną chęcią zapoznam się z wcześniejszym tomem (którego nie czytałam) i z częścią 3. Autorka napisała takie zakończenie, że muszę się dowiedzieć co będzie dalej. A inne książki Pani Agnieszki również z przyjemnością przeczytam.