Gra w morderstwo zaskakuje już od samego początku, rozbudowany świat, dobra budowa bohaterów i możliwość prowadzenia czytelniczego śledztwa kusi. Książka zaczyna się sielanką; ślub przyjaciół, pobyt w pięknej rezydencji. Nagle wszystko zmienia się o 180st, bo na plaży, w ślubny poranek zostaje znalezione ciało siostry pana młodego. Główna akcja zaczyna się rok po tych wydarzeniach i wyczuwalny nastrój, nie jest podniosły, a wręcz depresyjny. Rok po nieszczęśliwym wypadku, ponownie wszyscy spotykają się w tej samej rezydencji, tym razem gospodarz ma dla wszystkich niebezpieczną grę. Od momentu, gdy dowiadujemy się jakie są zasady gry, atmosfera robi się jeszcze mniej przyjemna. Wśród osób, które są w domu, jest jeden morderca i jedna ofiara.
Rachel Abbott zasługuje na miano mistrzyni kryminału, bo każda jej książka to dopracowana i bardzo realna historia. Czytelnik zostaje porwany do świata bohaterów i wraz z nimi przeżywa wszystkie wydarzenia. Autorka w umiejętny sposób przelewa uczucia postaci na papier i pozwala by przenikały na odbiorcę. Historię poznajemy z dwóch perspektyw - Jemmy, która jest 'nowa' w towarzystwie i ma świeży obraz sprawy oraz Alex, która przed dwunastoma laty została porwana i to rzutuje na jej osobowość. To co stało się wtedy z dziewczyną dla wszystkich jest tajemnicą i między innymi jej rozwikłanie przyniesie odpowiedź na wiele innych pytań.
Początkowo ma się wrażenie, że wątków jest wiele, jednak wraz z upływem akcji niektóre z nich się łączą, a zwroty akcji sprawiają, że rozwiązanie nie jest oczywiste. Nie dostaniemy wszystkich kart od razu, wiemy, że jest winny i że każdy z bohaterów coś ukrywa.Do tego dochodzą strzępki podsłuchanych rozmów i różne punkty widzenia. Do tego skromne opisy miejsc, sprawiają, że cały aspekt psychologiczny wysuwa się na pierwszy plan.