Zwycięzca bierze wszystko

Recenzja książki Zwycięzca bierze wszystko
Zacznijmy może od postaci, bo jest to coś, co niesamowicie mnie wkurzało. Dora z tomu na tom zdobywała nowe umiejętności i ogólną wspaniałość, ale to co tu się dzieje przechodzi najśmielsze oczekiwania. Nie wiem, czy pozostał jakiś odłam mocy, którym Wilk nie mogłaby się pochwalić i jakieś magiczne stworzenie, z którym nie byłaby powiązana w taki czy inny sposób. Staje się postacią bardzo potężną, właściwie niepokonaną – wszak nawet archanioł musi przed nią ustąpić. Naprawdę mocno mnie to przeraża, zważywszy, że kilka tomów jeszcze przede mną – jak daleko w swej wspaniałości jeszcze może pójść? Poza tym ta jej nieomylność, bezbłędne trafianie do ludzi i genialne plany – na jej tle większość postaci, to po prostu debile. Jest jeszcze Joshua, który naprawdę jest aniołem i nie mówię tego przez pryzmat jego przynależności gatunkowej, a wręcz irytującej wyrozumiałości. Empatia empatią, ale to nad iloma rzeczami przechodzi do porządku dziennego, jak spokojnie wszystko przyjmuje i akceptuje, bywa irytujące. W powieści pojawia się także inna ważna postać – Nikita. Charakterologicznie poznajemy ją bardzo słabo, ale historia jej przeżyć jest nieco inna niż ta z serii o niej. Zastanawia mnie jednak podejście Dory, która w zasadzie z miejsca wyklucza ją ze swojego kręgu lojalności. I ok, z jednej strony zrozumiałe, okoliczności pojawienia się tej postaci są jakie są, z drugiej jakoś zupełnie nie pasują do tej wyrozumiałej, szukającej światła w innych Dory. Na szczęście sytuację ratują postaci drugoplanowe – Roman, Luc, Katarzyna. Są znacznie ciekawiej zaprezentowani i przynajmniej nie robią nic, co można uznać za głupie lub irytujące.

Problem mam też z technologią. Niby nie działa w Thornie, ale później okazuje się, że działa, tylko problem jest między miastem realnym i alternatywnym i tak się nie da zadzwonić. Nie bardzo więc wiem, dlaczego po stronie alternatywnej Roman dzwoni do Pierwiosnka, by się skontaktować z Dorą, ale Dora może się z nim skontaktować z domu? Już nawet pomijam fakt, że technologia nie działa wtedy, gdy to wygodne – nie rozumiem też dlaczego Dora musiała przyzywać Baala zamiast użyć komunikatora od Olafa?

Na szczęście fabularnie powieść jest całkiem niezła. Dzieje się całkiem sporo, nie brakuje nieoczekiwanych rozwiązań fabularnych. Do tego na ogół wszystko można logicznie wyjaśnić. Czasem wprawdzie denerwuje, że wszystko kręci się wokół Dory, skoro i poza nią w powieści jest naprawdę wiele postaci mogących mieć kłopoty, a właściwie pomijanych lub sprowadzonych do tego, że Wilk może im pomóc. Niemniej – da się czytać z zainteresowaniem.

Zwycięzca bierze wszystko nie jest udaną kontynuacją. Bardzo dużo rzeczy tu nie gra, sporo irytuje. Mam nadzieję, że to tylko chwilowe i kolejne tomy będą lepsze.

---
Także na SzaraKawiarenka.pl
Książka dostępna także na portalu CzytamPierwszy.pl
Dodał:
Dodano: 08 VI 2020 (ponad 5 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 141
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Aleksandra
Wiek: 32 lat
Z nami od: 21 VI 2010

Recenzowana książka

Zwycięzca bierze wszystko



Jest kilka spraw do załatwienia nim nastanie Sąd Ostateczny. "Heaven can wait" Boże Narodzenie nie cieszy jak dawniej, kiedy nad głową wisi ci archanielski miecz, niestabilny emocjonalnie diabeł i zakontraktowana zabójczyni. W dodatku nadchodzi rewolucja, od której wyniku zależy zbyt wiele, by nie spróbować interwencji... Na załamania przyjdzie czas, gdy opadnie bitewny pył. Dora Wilk robi co m...

Ocena czytelników: 5.02 (głosów: 17)