"Tylko jedno spojrzenie" jest powieścią która powiela schemat.
Może i ten schemat nie jest taki zły, w końcu mamy ciekawe dialogi, raczej zwięzłe opisy, jednak autorowi nie udało się przykuć mojej uwagi. Sili się on na odkrywczość w pewnych obserwacjach jednak do np. Jo Nesbo mu bardzo daleko.
Konstrukcja tego thrillera jest nietypowa, od początku wiemy kto jest zabójcą, natomiast kto zleca mu morderstwa tego nie.
Akcja toczy się jak zwykle w New Jersey i okolicach, współcześnie.
Policjantom jak zwykle dostało się po tyłkach, jakby autor spałował ich słowami.
W powieści nie ma za wiele humoru, jaki charakteryzuje te z Myronem Bolitarem.
Napięcie chwilami jest duże, jednak Cobenowi nie udało się mnie w swą intrygę wciągnąć.
Niestety nie polecam, ale to tylko moja opinia.
"(...) nigdy nie wiemy wszystkiego o tych, których kochamy. I może, jeśli dobrze się nad tym zastanowić, nie wiemy wszystkiego nawet o nas samych."
"Kobiety są twardsze. Mniej przewidywalne. Lepiej znoszą ból. A kiedy trzeba chronić najbliższych potrafią być o wiele bardziej bezwzględne."
Ustabilizowane życie Grace Lawson rozpada się w jednej chwili, gdy na świeżo wywołanym zdjęciu rodzinnym rozpoznaje swojego męża. Fotografia wygląda na zrobioną przed laty. Przedstawia także inne osoby: twarz jednej z nich jest przekreślona. Jack zaprzecza, by miał cos wspólnego ze zdjęciem. Krótko potem wychodzi z domu i znika, zabierając tajemnicza odbitkę. Grace rozpoczyna poszukiwania męża, kt...